niedziela, 24 września 2017

Darkstorm- The Oath of Fire (Putrid Cult 2017)

Na samym początku nie wiedziałem co mam o tej płycie myśleć, ale im dłużej jej słuchałem tym bardziej uśmiechała mi się morda. Lord Darkstorm dał tutaj totalny upust swoim muzycznym fascynacjom, przez co powstała płyta totalnie inspirowana przede wszystkim Bathory oraz Mercyful Fate (widać już po okładce, która zdaje się być mieszanką "9" oraz "Don't Break the Oath"). Ten drugi wiedzie tu prym, riffy, kompozycje totalnie pod pierwsze, kultowe płyty tego zespołu. Nawet wokal jest tutaj bardzo zbliżony do tego którym włada King (nawet słynne falsety!). Różnica jest tylko taka, że brzmienie jest tu bardziej brudne i obskurne niż u Mercyful Fate, bardziej pod Bathory właśnie. Skoro jesteśmy już przy zespole Quorthona to wśród numerów z płyty znalazł się też hołd dla jego twórczości w postaci "Song of Ice and Fire". Kawałek nagrany w stylu z czasów "Hammerheart". Na koniec krążka natomiast dostajemy dwa utwory w Pagan Black Metalowym stylu ("The Time of the Wolf" oraz "The Power of Świętowit"). Drugi ze wspomnianych bardzo przypomina mi swoim klimatem pierwszy album Behemoth, także na finał odjazd od heavy/ black metalowej klasyki w rejony pogańskiego metalu lat 90-tych.
Jak widzicie płyta jest wypełniona różnymi klimatami zebranymi na jednym krążku, a spoiwem jest nic innego jak po prostu tribute dla sztuki którą się wielbi. Co po niektórzy mogliby zadawać pytanie po co nagrywać płyty, które są powielaniem bardzo dobrze już znanych brzmień, pomysłów, klimatu. W wielu przypadkach to pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo pełno jest bezczelnego kopiowania podpisanego jako twórczość własna. Ale w przypadku Darkstorm to nie razi, do tej płyty trzeba podejść zupełnie inaczej. Podczas jej słuchania ten dystans i luz do tematu przychodzi sam, bo przez te dźwięki i podejście przebija jej faktyczny przekaz oraz to o co w tym graniu chodzi. To zaplanowany zabieg cofnięcia się w czasie i nawiązanie do zespołów, których dziedzictwo nigdy się nie zestarzeje i nigdy nie zostanie zapomniane. "The Oath of Fire" to nic innego jak pasja i radość z grania! Warto się w tą podróż w czasie z Darkstorm zabrać.

http://www.putridcult.pl/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz