piątek, 24 stycznia 2020
Mayhem - Daemon (Century Media 2019)
Niektórzy skarżą się, że Mayhem dokonało autoplagiatu, powieliło pomysły i patenty znane już z "De Mysteriis Dom Sathanas" czy "Chimery"; że "Daemon" to dzieło przeciętne i mało interesujące. Ot, pójście na łatwiznę. Absolutnie się z tym nie zgadzam! Faktycznie, zespół poszedł w ślady swojego niedoścignionego klasyka, ale potrafił to odniesienie przekształcić w coś nowego, o nowej jakości i coś, co, mam wrażenie, przywraca ten zespół na dobry tor. Bezpośredniość i konwencjonalizm, jaki charakteryzował "Chimerę" też zrobił tej płycie dobrze. "Daemon" to dzieło dojrzałego zespołu, który wie, czego chce i jak to osiągnąć. Ten album to prawdziwe, uwielbiane oblicze Mayhem. Moim zdaniem od czasów wymienionego na początku kamienia milowego z ich dorobku, ten zespół nie brzmiał tak dobrze i nie proponował tak dobrych kompozycji (no może poza "Esoteric Warfare" - dla mnie to kapitalny album!). To nie jest tylko "dobra" płyta, to coś znacznie więcej. Co jeszcze warto zaznaczyć, to spójność tego materiału. Ma oczywiście utwory, które mocno zapadają w pamięć, takie jak "Agenda Ignis", "Falsified and Hated" czy chociażby "Invoke the Oath". "Daemon" to przede wszystkim dzieło zwarte, którego należy słuchać w całości, tu tkwi jego siła, to jeden lity organizm. Usłyszeć tę płytę wykonywaną na żywo w całości to byłoby coś! Nie jest to materiał, jak pozornie można by pomyśleć, pozostający w tzw. strefie komfortu, to próba redefinicji samych siebie, przeskoczenie lub przynajmniej dorównanie postawionej sobie niegdyś poprzeczce. I zespół wyszedł obronną ręką. Może nie skoczyli wyżej, ale udowodnili, że potrafią wznieść się praktycznie tak wysoko jak kiedyś. Tak, dokładnie, i nie ma co szukać dziury w całym. To materiał łączący Mayhem anno 1993/94 z obecnym. Ach, te basowe pasaże przywodzące na myśl "Life Eternal" (kłania się tu nie tylko bonusowy "Everlasting Dying Flame")... Attila jest w świetnej formie wokalnej, operuje głosem na różne sposoby, wciąż wykazując tę charakterystyczną, lekko teatralną manierę, a Teloch - gros kompozycji jest jego autorstwa - tworzy jakby natchniony duchem Euronymousa. Ja nie mogę się od tej płyty oderwać od kiedy wpadła mi w łapy. Powiem krótko - polecam, bo to Mayhem, o jaki walczyliśmy!
https://www.facebook.com/mayhemofficial/
https://www.thetruemayhem.com/
English translation:
Some complain that Mayhem copied themselves, duplicated the ideas and patents already known from "De Mysteriis Dom Sathanas" or "Chimera", that "Daemon" is an average and uninteresting work. Just an easy choice to fit the demands. I absolutely disagree with this! In fact, the band followed the footsteps of their unsurpassed classic, but they were able to transform this reference into something new, new quality, and something that, I feel, brings the band back on a good path. The directness and conventionalism that characterized "Chimera" also did this album well. "Daemon" is a work of a mature band that knows what they want and how to achieve it. This album is the true, beloved incarnation of Mayhem. In my opinion, since the time of their milestone mentioned at the beginning, this band did not sound that good and did not propose such excellent compositions (well, except for "Esoteric Warfare" - yes, for me it is a fantastic album!). This is not just a "good" album, it is much more than that. What else is worth noting is the consistency of this material. Of course, it has songs that are very memorable, such as "Agenda Ignis", "Falsified and Hated" or even "Invoke the Oath". "Daemon" is primarily a consistent work, which should be listened to in its entirety, here lies its strength, it is one solid organism. Hearing this album live in such form would be something great! This is not a material, as you might think, remaining in the so-called comfort zone, it is an attempt to redefine themselves, to jump over or at least reach the once set bar. And this is a successful attempt. Maybe they didn't jump higher, but they proved that they can rise almost as high as they used to. Yes, exactly, and it is pointless to look for a hole in the whole. This material combines Mayhem anno 1993/94 with the current one. Ah, these bass passages reminding of "Life Eternal" (not only the bonus "Everlasting Dying Flame" bows here)... Attila is in great vocal form, uses voice in various ways, still showing this characteristic, slightly theatrical manner, and Teloch - he is the author of the majority of the compositions - creates as if inspired by the spirit of Euronymous. I can't tear myself away from this record since adding it to my collection. I will say briefly, I totally recommend it, because it is the Mayhem we fought for!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz