sobota, 30 czerwca 2018

Bestiality- Stuck in Bestial Vision (Old Temple 2014)

Photo by Kleo Rutkowska
Jeżeli chodzi o dzieła i zespoły inspirowane dokonaniami dawnych Bogów sceny to raszyńskie Bestiality pulsuje się wysoko na liście jeżeli chodzi o naszą krajową scenę, przynajmniej ja tak to widzę. Może i nie mają tak dużo nagrań na swoim koncie, ale za to jak treściwe i jak dobitnie oddające esencję Black/ Thrash/Death metalowego wpierdolu. Chcecie coś z Bathory, z Venom? Jest! Stare Sarcofago, Merciless, Possessed, Nifelheim? Proszę bardzo! Gospel of the Horns, Destroyer 666, Obssessor, Cruel Force, Triumphant? Mówisz- masz! Morbosidad, Deiphago, Bestial Warlust? Też nie trzeba za mocno szukać aby znaleźć elementy tego typu grania. I jak sam tytuł epki może lekko sugerować odnośniki do "Morbid Visions/ Bestial Devastation" Sepultury też odkopać się da. Bestiality czerpią z samych dobroci i przekuwają to we własną pełną furii i ogólnego bluźnierstwa sztukę. To wszystko da się usłyszeć i odczuć na "Stuck in Bestial Vision". Niby EP, a lekko ponad pół godziny materiału i 9 kawałków. Toż to praktycznie album! Chłopaki łoją tu bez wytchnienia i pokazują jaki drzemie w nich potencjał. Już wystarczy ich interpretacja "Hades" z repertuaru Bathory żeby to stwierdzić. Odegrali ten piekielny hymn jeszcze bardziej podkręcając śrubę. Co tu dużo mówić, Bestiality w najlepszy możliwy sposób uchwyciło istotę tego typu grania, oddając niesamowity hołd starej szkole. Jest to do bólu szczere i prawdziwe, w każdym z czarcich dźwięków wydobywających się z tego materiału. To jest to proszę Państwa, tak się to robi!!! Ogromnie zasmuca jednak fakt, że w tym roku grupa kończy swoją nie tak długą działalność wieńcząc ją wydaniem pierwszego pełnego albumu (to był też jeden z powodów dla których akurat dziś postanowiłem niniejszą epkę przypomnieć- 30 czerwca to ostatni koncert połączony z premierę wspomnianej przed chwilą płyty). Czekam na niego i zacieram łapska, a zespołowi i sobie życzę aby w możliwie jak najbliższej przyszłości ponownie wrócili pod szyld Bestiality i dalej raczyli nas tak kapitalnym graniem!

https://www.facebook.com/Bestiality-838611276153519/
https://www.shop.oldtemple.com/


środa, 20 czerwca 2018

Sex Messiah- Dawn of Sex Messiah: Early Works 2008-2012 (InCoffin Productions 2018)

Ta obłąkana japońska horda o dość osobliwej nazwie para się bestialską mieszanką trzech różnych stylów. Ich muzyka to połączenie wpływów Black Metalu spod znaku wczesnego Beherit, Archgoat, prekursorów mrocznego grania z Hellhammer/ Celtic Frost, Black/ Thrashu charakteryzującego takie ekipy jak Nocturnal, Sabbat czy Nifelheim oraz starych wyjadaczy z Brazylii z Sarcofago i Insulter na czele (również jeżeli chodzi o wizerunek)!. Mieszanka wręcz zabójcza! Na "Dawn of Sex Messiah" składają się demo grupy oraz trzy następujące po nim kolejno Epki. Brzmienie jest obskurne, brudne, pełno w tych dźwiękach furii, złości i ogólnego, nieziemskiego chaosu. W sumie do tej pory nie zetknąłem się z równie bluźnierczym w swych dźwiękach zespołem z Japonii. Nie są zbyt dobrze znani (o ile w ogóle, a trochę szkoda) w Europie, także ich wcześniejszych wydawnictw trzeba szukać u azjatyckich dystrybutorów lub na aukcjach czy innych discogsach. Dlatego też chwali się posunięcie InCoffin aby zebrać te nagrania do kupy i wydać w formie składaka.
Sex Messiah może nie są niczym niezwykłym na tle podobnych im grup podziemia, koła ani prochu nie odkrywają, ale w ich przypadku ma się do czynienia z dość  mocno oddziałującym klimatem nagrań. Te kawałki noszą w sobie autentyczne piekielne znamię, aż ciężko opisać to coś co się dzieje w tych wyziewach i właśnie w tym kryje się poniekąd wyjątkowość sztuki tego zespołu. Myślę, że każdy kto interesuje się podziemiem, najwyżej ceni tzw. oldschool i siedzi w  klimatach wymienionych wyżej powinien sobie ten zespół obadać. Do takich osób Sex Messiah jest skierowany przede wszystkim. Czysta jazda w czeluście Hadesu bez nadziei na powrót!

https://www.facebook.com/sexmessiahjp/
https://www.incoffin666.com/


niedziela, 17 czerwca 2018

Deathstorm- The Unfathomable (Putrid Cult/ Murdher Records 2018)

Czasem bywa tak, że stara gwardia zawodzi i szuka się na ów zawód lekarstwa wśród młodszych zespołów, ze świeższym podejściem do tematu i brakiem odciśniętego na nich piętna czasu, a wciąż oddającym cześć starej szkole grania. Taką grupą może być jak najbardziej Deathstorm. Ich najnowsze, drugie już dzieło, "The Unfathomable" to kawał klasyki gatunku odegrany z nową jakością. Słychać tu przede wszystkim echa dawnych dokonań Morbid Angel z dorzuconymi do tego wora vaderowskimi solówkami i ciężarem Asphyx. I tak jak napisano na "No Clean Singing" i z czym pragnę się z tego miejsca jak najbardziej zgodzić, nowe dzieło załogi z Deathstorm z marszu zawstydza ostatnią płytę Trey'a i spółki. Tak Proszę Państwa, takie są fakty. Tak to granie powinno wyglądać i brzmieć. to kolejny dowód na to jak misternie można odrestaurować klasykę oddając jej nowego ducha oraz własnego charakteru. Płyta się nie nudzi, przez cały okres trwania poniewiera słuchacza tak samo z jednej strony serwując mocarne, Death Metalowe kanonady, przeplatane co jakiś czas gęstymi, walcowatymi pasażami. Gruz wysypują tu tonami! No i te solówki, czapki z głów po prostu!
Nad tym czy sięgnąć po "The Unfathomable" nie ma sensu się zastanawiać. Każdy kto słucha Death Metalu będzie bardziej niż kontent. To album który można brać totalnie w ciemno, kasa na niego wydana nie będzie zmarnowaną, a jeszcze zaprocentuje wieloma odsłuchami i powrotami. Trzeba to mieć, słuchać do zdarcia, a i również po to aby później pokazywać kolejnym pokoleniom jako przykład tego jak powinno się rzeźbić w Metalu Śmierci. A jak ktoś wciąż ma wątpliwości to niech spojrzy na okładkę albumu, mówi sama za siebie. Panowie z Deathstorm- respekt i szacunek za ten materiał!!!

https://www.facebook.com/Deathstormband/
https://myspace.com/deathstormmetal
https://www.putridcult.pl/


sobota, 16 czerwca 2018

Demonic Temple- Incrementum (Dark Horizon/ Putrid Cult/ Deviant Records 2018)

"Chalice of Nectar Darkness" była dla mnie płytą wręcz wybitną, ociekającą niesamowitym klimatem, emanującą niespotykanymi pokładami mroku i mistycznej aury. Po następcy takiego dzieła spodziewałem się czegoś równie powalającego, chociaż nie powiem, poprzeczka była postawiona bardzo wysoko. Niestety "Incrementum" moim oczekiwaniom nie sprostał, nie rozłożył mnie na łopatki tak jak debiut. Przynajmniej nie na tyle, żebym zdobył się na stwierdzenie, że przebiła poprzedniczkę. Na drugim krążku zauważyłem już elementy które słyszałem na płytach Watain, Blaze of Perdition, a przede wszystkim na "The Satanist" Behemoth (konstrukcja riffów, pojawiające się w linii wokalnej co jakiś czas krzyki o nieco czystszej barwie). Kolejną sprawa, to ujęcie z klimatu na rzecz większej intensywności całego materiału jak i jego brzmienia, dodanie nieco transowego, dusznego charakteru. Gdzieś ta magia i przestrzenność "Chalice..." uciekła. "Incrementum" jest bardziej apokaliptyczny, niż, nazwijmy to, sakralny w swej wymowie. Mimo tej odrobiny zawodu, rozczarowania w jakiś tam moich subiektywnych zapatrzeniach co do tej płyty, to muszę przyznać, że jest to materiał obiektywnie solidny, tak, trzeba to wyraźnie zaznaczyć. Inny niż "jedynka", poszło to w trochę odmiennym kierunku, ale to wciąż dobre, Black Metalowe granie i z pewnością znajdą się osoby którym ten materiał wejdzie bez popity. Nie ma tu spadku formy, ale po prostu odnoszę wrażenie, że zespół zapragnął na ten moment skręcić w nieco inną ścieżkę. Przyznam się, że nie będę do "Incrementum" wracał z taką częstotliwością co do "Chalice...", ale mimo wszystko uważam, że warto się z nią zapoznać i wyrobić sobie na jej temat własne zdanie.
I tak jeszcze na marginesie, szacunek ogromny i brawa dla gitarzysty zespołu za okładkę płyty. Taka trochę w bielakowym stylu i pasująca tutaj jak ulał. Naprawdę wspaniałe dzieło!

https://pl-pl.facebook.com/Demonic-Temple-1393736850912906/
https://www.putridcult.pl/


niedziela, 10 czerwca 2018

Molested- Blod-draum (Effigy records 1995/ Dark Symphonies 2017)

Aż dziw bierze, że taki album wydała niegdyś norweska ziemia znana przede wszystkim ze swojego Black Metalowego dziedzictwa. Death Metalowy Molested, będąc zespołem bardzo charakterystycznym i arcyciekawym jeżeli chodzi o ten gatunek, ginie gdzieś w natłoku bardziej znanych wydawnictw z połowy lat 90-tych będąc dobrze znanym raczej nielicznej grupie metalowych wyjadaczy. Nad "Blod-draum" należy pochylić się nie tylko ze względu na fakt takiej perełki otoczonej Black Metalowymi wydawnictwami, ale również ze względu na to iż w Death Metalu jest dziełem niesamowicie oryginalnym, a w tamtym czasie wręcz pionierskim jeżeli chodzi o swoją estetykę. Z jednej strony jest to płyta bardzo brutalna, wypełniona wszechobecnym chaosem, przypomina chociażby wczesne dokonania Incantation, a z drugiej o bardzo zimnym brzmieniu, gitary swoją barwą przypominają te stricte Black Metalowe, a tną riffy najczystszego Metalu Śmierci. Muszę powiedzieć, że takie połączenie dało piorunujący efekt, bezwzględnie nietuzinkowy. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze zaszczepione w album wpływy folkowe, które raz są mocno ukryte, a raz wyraźnie dają o sobie znać.
Na Molested i ich debiut warto zwrócić uwagę nie tylko na fakt, że są dowodem na to iż Norwegia nie tylko Black Metalem stoi, ale również na to iż lider i założyciel grupy, Oystein Garnes Brun, rok po wydaniu "Blod-draum" powołał do życia Borknagar. W debiutanckiej płycie tego zespołu można się doszukiwać pewnych wpływów i pomysłów, które pojawiły się już w muzyce Molested.
Podsumowując, "Blod-draum" jest wydawnictwem, które warto odkopać i poznać, a tym którzy już je znają mam nadzieję dałem pretekst aby do niej wrócić. Osobiście uważam tę płytę za jedną z najlepszych w gatunku jakie się w owym czasie ukazały. Jest jedyna w swoim rodzaju, warta pamiętania, a jeszcze bardziej docenienia.


piątek, 8 czerwca 2018

Incinerator/ Profanity Angel- Execration of the Holy Spirit split (Prior Satanae 2018)

Cóż to jest za odjechany split wiedzą wszyscy Ci którym udało się już położyć na nim łapska. Dwie demówki jakże obiecujących, polskich załóg, które swoją sztuką w sposób niemal niedościgniony potrafią przenieść nas do pierwszej połowy lat 90-tych. A tak, nie inaczej! O Epce Incinerator miałem okazję już pisać i zawrzeć w niej wszystko co można o tej grupie w tej chwili powiedzieć. Demo "Death Descend" (2015), chociaż bardziej obskurne i brudne brzmieniowo od "Rotten Flesh Macabre" tylko to wszystko potwierdza. Narodził się nasz polski Cannibal Corpse i to żywcem wyrwany z czasów ich pierwszych dwóch, trzech płyt i to w każdym możliwym aspekcie. No klasa Panowie! Słychać tu też echa starego Death, Grave, czy nawet Carnage. O równie oddany tamtym czasom i estetyce Death Metal u nas trudno. Incinerator uderza w samo sedno tematu i nie bierze jeńców! Tak się powinno czcić dawnych Bogów gatunku!
Co się tyczy Profanity Angel, no wieje tu Black Witchery, Blasphemy czy Archgoat na kilometr. Do tego jest ciężko, mrocznie, smoliście. Podobnie działają u nas Bestial Raids, czy Freezing Blood, a Profanity Angel z "Acts of Desecration and Blasphemy" (2014) można śmiało do tego zacnego grona zaliczyć. Jak na demo brzmi bardzo mocarnie i emanuje niemal wszystkim co najlepsze w Bestialskim Black Metalu (czy też tzw. War Metalu) dolewając do tego wszystkiego Doomwej cieczy. No i wokal, niski, chropowaty, z pogłosem, niczym pomruk potwora z najgłębszych otchłani piekła. Profanity Angel zdają się czuć niczym ryba w wodzie w swoim fachu.
Pragnę też wspomnieć, że bardzo spodobało mi się również zestawienie własnie tych grup, grup które poruszają się po nieco odmiennej od siebie stylistyce. Dzięki temu każdy z materiałów słuchany jest ze stosowną atencją i nie zlewa się tematycznie z poprzednim jakby to mogło mieć miejsce w przypadku dwóch z tej samej niszy. Także reasumując wydawnictwo jak najbardziej godne uwagi i posiadania na półce. Polecam!



sobota, 2 czerwca 2018

Abhorrent Funeral- Ugly Tales (Fallen Temple 2018)

Ostatnio zawitał do mnie debiutancki, pełny materiał poznańskiego Abhorrent Funeral. Od czasu jego zapowiedzi jakoś tak podskórnie czułem, że nie będzie to rzecz całkiem przeciętna i przeczucie mnie nie myliło. Niby mamy tu do czynienia z pozornie prostą mieszanką Death i Doom metalu, ale z bardzo ciekawymi dodatkami i odnośnikami. Spotkała się tu klasyka spod znaku Autopsy, Abscess, Obituary czy Asphyx (ten swoisty ciężar i niemal walcowate brzmienie) z horrorową makabrą i estetyką Necrophagii, Impetigo czy nawet punkowego The Misfits- pewnej dozy chwytliwości tego typu grania nie można Abhorrent Funeral odmówić. Zespół pokusił się też o podkręcenie klimatu płyty wplatając między utwory sample z kina grozy. Wokalnie też ciekawie przeplata się growl z okazyjnymi wrzaskami, niemal Black Metalowymi. Tak oto wyszła całkiem smaczna, oryginalna potrawa w postaci "Ugly Tales".
Może nie jestem jakimś mocno oddanym zwolennikiem tego typu horrorowej estetyki w Death Metalu, ale płyta zawojowała mnie swoim brakiem tendencyjności i konkretnym pomysłem zespołu na swoją muzykę. Zajrzeli tu i tam, wyciągnęli z dzieł starszych kolegów same dobroci i ulepili z tego swój własny twór, który ma niedługo szansę być na scenie rozpoznawalnym. Jawi się to nad wyraz obiecująco. Czy Abhorrent Funeral mają szansę stać się polską Necrophagią czy Abscess? Szansa jak najbardziej jest i tego im życzę, ale przede wszystkim tego żeby dalej podążali obraną przez siebie drogą bo wychodzi im to grańsko, nie ma co! Szacun!

https://www.facebook.com/AbhorrentFuneral/
https://abhorrentfuneral.bandcamp.com/