Jedno z tych Black Metalowych wydawnictw, które osobiście otaczam kultem od kiedy je poznałem, podobnie mam z samym Surrender of Divinity. Sentyment niezmierzony. Zespół jak i sam album poznałem mając 17 lat kiedy to stawiałem swoje pierwsze kroki w Black Metalowej sztuce. Starałem się jak to było możliwe nie bazować tylko na sugestiach kolegów siedzących wtedy w temacie, ale i sam wyszukiwać jakieś zespoły, eksplorować scenę. I tak oto przeglądając któregoś razu w Sopockim Empiku magazyn 7Gates (był to 2006 rok, akurat wtedy SoD wydali swój drugi, pełny album "Manifest Blasphemy") wpadłem na wywiad z tą tajlandzką hordą. Zaintrygowali mnie z marszu, raz, że z ekipa z Dalekiego Wschodu, dwa, że poruszająca się w odpowiedniej estetyce, a trzy te niesamowite grafiki na płytach. Nie zwlekając długo zakręciłem się za ich wydawnictwami i jako pierwszy nabyłem debiut, czyli obiekt niniejszej recenzji- "Oriental Hell Rhytmics". Kopara opadała wtedy jak tego słuchałem i ilekroć gości w odtwarzaczu do tej pory reakcja jest ta sama. To jeden z najlepszych przykładów tego czysto undergroundowego Black Metalu, pełnego pasji (z każdego jednego dźwięku słychać jak Ci goście czują tą muzykę), bezkompromisowości i autentycznego chaosu, który napędza sam czart. Chyba, żadna inna płyta z podziemia nie wzięła mnie szturmem tak jak ten krążek. I co jest w taj płycie autentycznie zajebistego? A to, że idąc za najlepszymi wzorcami w ramach tego grania zespół potrafił przemycić w nim elementy tej cięższej, metalowej klasyki lat 80-tych, odpowiednio ją ulepić i wkomponować w ekstremalne, diabelskie wyziewy. To rzecz jasna nie wszystko. Na album składa się 6 utworów, i co także jest oryginalne w tym zakresie, są długie, rozbudowane- od 6, aż po 11 minut. Sporo tu zmian tempa i świetnych riffów. No i ten wrzaskliwy, opętańczy wokal... Poezja po prostu hehe. Jak na oldschool przystało, brzmienie jest surowe, wręcz garażowe, ale nadaje to temu tylko dodatkowego czaru rzutującego na niepowtarzalny klimat płyty. Prawdziwe piekło z odległego Orientu. Gdybym miał wskazać swoją ulubioną ekipę z Azji to bez zastanowienia padłoby na Sabbat i właśnie Surrender of Divinity.
Płyta oryginalnie wydana została w 2001 roku przez malezyjską Psychic Scream Entertainment oraz równolegle w Polsce przez nieistniejące już God is Dead Records. Na te wydania się niestety nie załapałem (płyta zamówiona z GiD nigdy do mnie nie dotarła), ale album był przez lata kilkukrotnie wznawiany w różnych limitowanych tłoczeniach. Mi przypadło wydanie japońskie z Deathrash Armageddon (2007) oraz wydane w 2016 min. przez sam zespół (InCoffin Productions) oraz sojusznika w postaci Thrashingfist Productions.
https://www.facebook.com/surrenderofdivinity/
https://www.incoffin666.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz