Jeżeli się nie mylę Mysticum było pierwszym zespołem, który połączył Black Metal z elektronicznymi brzmieniami tzw. industrialu. Kiedy zaczynali byli jednym z najoryginalniejszych tworów na norweskiej scenie. Swoimi materiałami demo z marszu przyciągnęli uwagę Euronymousa, który widział ich w swojej Deathlike Silence. Niestety, w tydzień po podpisaniu umowy na nagranie płyty Aarseth już nie żył. Pod swoje skrzydła przygarnęło wtedy zespół Fullmoon Productions wydając w 1996 ich pierwszy pełny krążek "In the Streams of Inferno", materiał dla gatunku przełomowy i nowatorski, a jednocześnie prześcigający swój czas, przez co nie do końca doceniony. Potem prze wiele lat Mysticum trwało w uśpieniu, aż do 2011. Wtedy to zespół wznowił działalność i w 2014 wydał swój drugi w karierze album "Planet Satan". Warto było czekać tak długo!
Można by przypuszczać, że po takim czasie w muzyce Mysticum nastąpią jakieś znaczące zmiany, nic podobnego. Grupa podąża tą samą ścieżką, którą wytyczyła sobie jeszcze w latach 90-tych. Jedyna nowość w stosunku do materiału z debiutu to dopracowane, czyste i pełne mocy brzmienie, przez co sztuka zespołu zyskuje na jakości i czytelności, teraz w pełni można rozkoszować się ich unikalnym stylem. "Planet Satan" to bardzo spójny materiał, od początku do końca odegrany w jednym, określonym, stylistycznym schemacie. Pewnie znaleźliby się tacy, dla których mógłby być trochę nudny i za mało urozmaicony, ale tej ściany z gitar, elektroniki i zaprogramowanej perkusji słucha się tu wybornie. Z każdym następnym odsłuchem odnajduje się tu kolejne z początku ukryte atuty, ta płyta jest trochę jak wino, im dłużej się nią delektujesz tym więcej przed Tobą odkrywa, z czasem smakuje tylko lepiej. No i te złowieszcze, pełne wściekłości wokale. Układanka skończona i kompletna.
Ta płyta to nie tylko godny następca debiutu, ale i dzieło, uważam, go przewyższające, bardzo dojrzałe i dopracowane. Brawa należą się nie tylko zespołowi, za tak owocną pracę, ale także twórcy okładki do "Szatańskiej Planety", strzał w dziesiątkę, nie wyobrażam sobie innej na to miejsce. Daniele Valeriani- chylę czoła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz