Marduk. Co by tu nie mówić to klasyka Black Metalu i jeden z czołowych jego reprezentantów ze Szwecji i generalnie biorąc pod uwagę cały gatunek. Zespół może się poszczycić ogromnym płytowym dorobkiem w którym szczerze nigdy nie było słabej płyty, każda trzyma poziom i mimo takiego stażu zespół wciąż jest w znakomitej formie nagrywając wciąż niesamowite, siejące zniszczenie albumy.
Na dziś wybrałem, wydaje mi się, czołową płytę z ich wczesnego dorobku, zanim na pokładzie zespołu zawitał Legion. Nagrany w 1994 "Opus Nocturne" to swoiste podsumowanie pierwszych lat działalności grupy, płyta przełomowa, którą zwieńczyły słynne trasy u boku Immortal i Enslaved w kolejno 1994 i 95' roku. Na tej płycie Marduk zaklął w swoją Black Metalową furię jakiś pierwiastek niepokojącej symfonii nocy i wszechobecnego zła. "Opus Nocturne" był kolejnym krokiem naprzód w nieco bardziej złożoną i misterną warstwę kompozycyjną. Tym razem za ich piekielną machiną wojenną zaczęła kryć się druga głębia nadająca ich muzyce jeszcze bardziej unikatowej, mrocznej atmosfery. Takie "Sulphur Souls" czy "Autumnal Reaper" są tego najlepszym przykładem. Wielka szkoda, że był to ostatni album z Av Gravf'em na wokalu, gdyż tutaj pokazał się z najlepszej strony i w pełni rozwinął skrzydła swojego opętanego i złowieszczego głosu. Z całym szacunkiem dla Legiona, jego wokalu ogromnej charyzmy, ale Joakim miał jednak w sobie i swoim wokalu coś niepowtarzalnego. "Opus Nocturne" to moja pierwsza trójka Marduk i bezapelacyjnie jedna z wizytówek tej szwedzkiej hordy. Konkretny wpierdol z niesamowitym klimatem! Wielbię!
Poniżej przedstawiam limitowane wznowienie omawianej płyty wydane przez Osmose w 2013 roku. Jest ono limitowane do 1000 sztuk, każda na czarnym cd. Poligrafia natomiast wykonana jest na szorstkim, grubym papierze. Mimo tego, że kolory są trochę ciemniejsze niż w oryginale prezentuje się to całkiem ok. Co warto zaznaczyć, przy dźwięku nikt nie grzebał, nie jest to remaster. Także tutaj na plus, bo ten materiał nie wymaga jakichkolwiek poprawek. Dla porównania aspektów wizualnych wrzucam również pierwsze bicie tego albumu, również popełnione przez Osmose. Osobiście, preferuję właśnie to wydanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz