Mija intro i już od pierwszych dźwięków koparka opada i trzeba usilnie walczyć aby wróciła na swoje miejsce. Hierophant's Descent oddaje swoją muzyką totalny hołd swojej rodzimej, wczesnej, greckiej scenie BM, a zwłaszcza Rotting Christ. To co sączy się z głośników to porządnie podane, pełne mistycyzmu misterium czarnej sztuki okraszone podniosłą, ceremonialną wręcz atmosferą. No szacun przeogromny bo wyszło coś naprawdę, nie tylko godnego uwagi, czy posłuchania, ale i posiadania na półce. Ciężkie riffy o wolnych i średnich tempach, złowieszczy, mroczny klimat, świetne klawiszowe tło i naprawdę dobre brzmienie to niewątpliwie atuty tego materiału. Mamy tu niespełna 14 minut materiału i tylko 4 kompozycje, ale za to poziom bardzo wysoki. Swoistą wizytówką tej epki jest moim zdaniem "Thy Ascention of a Hideous God", tutaj jest wszystko co poświadczy o nietuzinkowości tego materiału. Co niektórzy mogliby powiedzieć, że to wtórne, że może trochę za mało oryginalności, ale akurat taka wtórność jest rzeczą jak najbardziej pożądaną. Zagrać jak dawni Bogowie, z klasą i pasją to już sami wiecie nie tak powszechna sprawa. Dlatego chwalmy i promujmy tego typu nagrania jakim jest właśnie "Hierophant's Descent". Ta epka autentycznie wciąga i ma się ochotę do niej wracać, drzemie w tym ogromny potencjał i zastanawiam się jak będzie wyglądał pełny album tej hordy, skoro już na tym skromnym wydawnictwie czart harcuje w najlepsze. Dla fanów greckiej sceny to absolutny mus, dla pozostałych coś z czym nie tylko warto, ale i powinno się zapoznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz