środa, 2 lutego 2022

Kalmankantaja - Metsauhri (Wolfspell Records 2022)

Kalmankantaja jest niezwykle płodnym zespołem. Każdego roku raczy nas średnio trzema wydawnictwami. Nie zawsze jest to fizyczny nośnik, ale w większości tak. Nie znam całości ich dyskografii, przyznaję, a zaledwie ostatnie ich materiały. Ich muzyką zacząłem się nieco interesować dopiero w ubiegłym roku, a do szerszej eksploracji popchnął mnie dopiero wydany w styczniu "Metsauhri", który trafił do mnie wraz z pocztą niemal zaraz po premierze. Album w pierwszej kolejności skojarzył mi się z dawną twórczością Burzum. Ma bardzo undergroundowy i nostalgiczny klimat. Są w nim spore echa klasyków w postaci "Hvis Lyset Tar Oss" oraz "Filosofem", a nawet "For All Tid" Dimmu Borgir z tym zacięciem do tęsknych melodii. Atmosfera budowana jest tutaj w bardzo podobny sposób, są te znakomite klawiszowe tła i melancholijne melodie. Wokal też ma ten efekt przytłumionego megafonu, jak właśnie na "Filosofem". Utwory utrzymane są w średnich i wolnych tempach. Dzięki temu całość materiału spójnie płynie przez całą długość płyty budując jeden muzyczny pejzaż. Mimowolnie, słuchając "Metsauhri", widzę przed oczyma skandynawskie ostępy w interpretacji Theodora Kittelsena. Okładka płyty, choć stworzona przez kogoś innego (Hellish Razor), swą estetyką zdaje się nieco nawiązywać do twórczości przed chwilą wspomnianego artysty. I żeby było jasne, Kalmankantaja nie jest tu klonem Burzum, ani żadnego podobnego zespołu. Na w swój własny sposób eksploruje i tworzy w tej estetyce i podobnym brzmieniu i wychodzi im to znakomicie. Słyszałem już klony twórczości Varga, ale ta płyta klonem nie jest. Mamy tu długie, majestatyczne utwory, które piszą swoją własną historię i potrafią niezaprzeczalnie wciągnąć słuchacza w swą opowieść. Bardzo dobry i pełen klimatu materiał!




English translation:

Kalmankantaja is an extremely productive band. Each year, they treats us with an average of three releases. It's not always a physical issue, but mostly it is. I do not know all of their discography, I admit, but only the last of their materials. I started to get interested in their music a bit more only in the last year, and I was pushed to explore more with the arrival "Metsauhri", which came to me with the mail almost immediately after its premiere in January. First of all, the album reminded me of the former works of Burzum. It has a very underground and nostalgic atmosphere. There are many echoes of the classics in the form of "Hvis Lyset Tar Oss" and "Filosofem", and even "For All Tid" by Dimmu Borgir with this verve to longing melodies. The atmosphere is built here in a very similar way, there are excellent keyboard backgrounds and melancholic melodies. The vocals also have this muffled megaphone effect, just like on "Filosofem". The tracks are kept in medium and slow tempos. Thanks to this, the entire material flows coherently along the entire length of the album, building one musical landscape. Involuntarily, while listening to "Metsauhri", I can see the Scandinavian backwoods in the interpretation by Theodor Kittelsen. The cover of the album, although created by someone else (Hellish Razor), with its aesthetics seems to refer a bit to the work of the aforementioned artist. And to be clear, Kalmankantaja is not a clone of Burzum or any other similar band. They explore and create in this aesthetics and similar sound in their own way, and they do it brilliantly. I've heard clones of Varg's works, but this album is not a clone. We have long, majestic pieces that write their own story and can undeniably draw the listener into their depth. Very good material full of great atmosphere!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz