czwartek, 24 lutego 2022

Akathartos - Baptized by Darkness (Under the Sign of Garazel 2021)

Nie mogę przeboleć faktu, że nie zakręciłem się za tą płytą w ubiegłym roku. Jestem przekonany, że wylądowałaby w podsumowaniu roku prześcigając jakiś inny wybrany przeze mnie album. No, ale trudno, ważne, że ostatecznie wpadła mi w łapy. Zatem do rzeczy, mili Państwo. Debiut Akathartos to płyta z gatunku tych, które autentycznie mają w sobie diabła. To sztuka na wskroś przesiąknięta okultyzmem i mrokiem, to muzyczny manifest zła, czerni i obłędu. Śmiem twierdzić, że to nawet coś więcej niż stricte black metal. Poza tą muzyką w swojej pierwotnej, surowej i bezkompromisowej formie, znajdziecie tu elementy dark ambientu, ale i dźwięków, które mogą towarzyszyć wszelakim rytuałom i misteriom, atmosfera jest tu niesamowita - dzwony, inkantacje, wrzaski. Dostajemy tu 28 minut mrocznej sztuki najwyższej próby! Jeżeli miałbym wskazać twory jakkolwiek oscylujące wokół tego, co stworzył Akathartos na "Baptized by Darkness", to mógłbym wymienić Void Meditation Cult, Demoncy, Serpent Ritual czy Hellvetron. Dodatkowo unosi się nad tym surowizna i bluźnierstwo spod znaku Perverted Ceremony, Xarzebaal, Beherit oraz szaleństwo Abruptum. Bez tego muzyka ta nie miałaby aż takiego efektu na słuchaczu. Niemniej, co pragnę od razu zaznaczyć, żadna z tych grup nie gra tak samo jak Akathartos, ani też omawiany zespół nie jest klonem wymienionych aktów. To są tylko pewne cechy wspólne mające nakreślić wam obraz tego, czego możecie się tu spodziewać. Moim zdaniem Akathartos udało się stworzyć to, czego tym grupom w ostatecznym rozrachunku zabrakło. Mamy tu wypadkową wszystkiego, czego można byłoby oczekiwać w tego typu sztuce. Składniki muzyki Akathartos oraz ich balans stworzyły dzieło moim zdaniem idealne! Czekam na kolejną ich płytę, a na razie ponownie zanurzam się w otchłań "Baptized by Darkness".



English translation:

I can't get over the fact that I didn't come across this record last year. I am convinced that it would land on the yearly summary outperforming one of the albums I have chosen. Well, the most important thing is that it finally fell into my hands. So to the point, ladies and gentlemen. Akathartos' debut is an album in the genre of those that genuinely have the devil in them. This art is thoroughly saturated with occultism and darkness, it is a musical manifesto of evil, blackness and madness. I dare to say that it is even something more than strictly black metal. In addition to this music in its original, raw and uncompromising form, you will find here elements of dark ambient, but also sounds that can accompany all rituals and mysteries, the atmosphere here is amazing - bells, chants, screams. We get 28 minutes of dark art of the highest order here! If I were to point out creations in any way oscillating around what Akathartos created on "Baptized by Darkness", I could mention Void Meditation Cult, Demoncy, Serpent Ritual or Hellvetron. In addition, the rawness and blasphemy of Perverted Ceremony, Xarzebaal, Beherit and insanity of Abruptum are hovering over it. Without it, this music would not have such an effect on the listener. However, as I would like to point out right away, neither of these groups play the same stuff as Akathartos, nor is this band a clone of the acts mentioned. These are just some commonalities to give you a picture of what to expect here. In my opinion, Akathartos managed to create what these groups ultimately lacked. We have here the resultant of everything that could be expected in this type of art. The ingredients of Akathartos music and their balance created a perfect piece in my opinion! I'm waiting for their next album, and for now I'm plunging back into the abyss of "Baptized by Darkness".





piątek, 18 lutego 2022

Malediction of Agony - Malediction of Agony (Putrid Cult 2022)

Ależ to jest cios! Pierwsza w tym roku tak powalająca premiera w ramach black metalu! Gdańskie Malediction of Agony idzie na swoim debiucie szlakiem przetartym przez takie grupy jak Horna, Satanic Warmaster, Sargeist, Musta Surma czy White Death. Zatem fińska szkoła w polskim wydaniu. Z tym, że zespół brzmi bardzo potężnie. Rozkręciłem album na cały regulator i ten materiał po prostu niszczy. Płyta niemal rozwala ściany! Jej nostalgiczne, bardziej melodyjne momenty (jak fińska scena jest inspiracją, to tego zabraknąć nie może), ale i te siarczyste i surowe nabierają w takim wydaniu niesamowitej mocy. I jeszcze ten wokal w stylu Ihsahna z pierwszych dwóch materiałów Emperor czy też Nazgul ze wcześniej wspomnianej Horny/SW! Płytę wieńczy ambientowy "Demons Winter", który to z kolei przypomina bardzo swą estetyką "Tomhet" Burzum. Co tu dużo mówić, słucha się tego wybornie! Zespół zaserwował tu prawdziwą black metalową ucztę. I jeżeli ten album nie pojawi się w podsumowaniach na koniec roku, to po prostu zwątpię w fanów tej sztuki i gusta ludzi. Na koniec, chcąc być dokładnym, materiał został pierwotnie wydany na kasecie już rok temu przez Warm Moon Records, a dopiero teraz doczekał się edycji na CD. Z tego, co wiem, kaseta wciąż jest do dorwania, jeżeli ktoś taki nośnik preferuje. W każdym razie, ten album bezapelacyjnie trzeba mieć.



English translation:

What a great stuff it is! This year's first such a stunning premiere in terms of black metal! On its debut, Malediction of Agony from Gdańsk (Poland) follows a trail that was cleared by groups such as Horna, Satanic Warmaster, Sargeist, Musta Surma and White Death. So the Finnish school of playing in the Polish version. Except that the band sounds very powerful. I turned the album on full blast and this material just destroys. The sound almost smashes the walls! Its nostalgic, more melodic moments (if the Finnish scene is an inspiration, it cannot be missed), but also the bitter and raw ones gain incredible power in such a form. And that vocals in the style of Ihsahn from the first two Emperor releases or Nazgul from the aforementioned Horna/SW! The album is crowned with ambient "Demons Winter", which with its aesthetics reminds me of "Tomhet" by Burzum. What can I say, it's great to listen to! The band serves a real black metal feast here. And if this album will not appear in the end-of-year summaries, I will simply doubt the fans of this art and the tastes of people. Finally, to be exact, the material was originally released on cassette a year ago by Warm Moon Records, and now it's finally released on CD. As far as I know, the cassette can still be found, if someone prefers this form. Anyway, this album is a must-have.




czwartek, 17 lutego 2022

Black Altar / Vulture Lord - Deathiah Manifesto (Odium Records 2022)

Na tę premierę czekałem! To już któryś z kolei split w dorobku Black Altar, a jak dobrze wiem Shadow bardzo lubię taką formę wydawniczą. Tym razem jego zespół sprzymierzył się z Vulture Lord. Część należąca do Black Altar to premierowy materiał. No nie powiem, ten zespół urósł przez lata. Stawał się w swej black metalowej sztuce coraz lepszy pod względem kompozytorskim i technicznym i te dwa utwory - "Scrilegious Congregation" oraz "Nyx" (intra i outra nie liczę, a też są potężne - nagrane przez Ludo "Evil" Lejeune) są tego najlepszym dowodem. Mimo sentymentu i uwielbienia dla debiutanckiej płyty, potrafię docenić to muzyczne doskonalenie będąc wciąż wiernym tej prawdziwej black metalowej formule. Zwłaszcza utwór "Nyx" jest dla mnie sposób wyjątkowy. Ma kapitalny, lekko melodyjny riff przewodni, a partia gitar jest na swój sposób przestrzenna, co dobrze współgra z warstwą wokalną wzbogaconą lekkim echem. No i bas ma tu swoje pięć minut w jednym fragmencie. Warto też wspomnieć, że perkusję do tych utworów nagrał James Stewart z Vader. Black Altar zrobił tu olbrzymie preludium do nadchodzącej powoli nowej płyty, której nie mogę się doczekać. Jeżeli Shadow wraz z nowo skompletowanym zespołem , a zwłaszcza z Lesem (Hell-Born, ex Damnation, , ex Behemoth) na gitarze pójdzie w muzyczne rejony z tego splitu, to szykuje nam się wyborny krążek.

Cztery utwory zaserwowane przez Vulture Lord to: "Dominions of Death" (cover Vulcano!) oraz "Hark! The Hymns of War" nagrane podczas sesji do ostatniej płyty, wcześniejsza, oryginalna wersja jednego z utworów z "Desecration Rite" - "Bloodstained Ritualknives" (nowy tytuł to "Bloodbound Militia") - nagrany już częściowo przez Nefasa, z jego wokalami oraz jeszcze jeden numer premierowy - "Usurper, "Thy Name is Death". Zespół prezentuje tu brzmienia znane już dobrze z nowej płyty oraz estetykę grania, którą słyszeliśmy już na ich poprzednich materiałach. To oldschoolowy black metal okraszony black/thrashowym brudem i chwytliwością. To typowy metalowy wpierdol w ich stylu! Należącą do nich splitu Vulture Lord na dobre przypieczętował swój powrót!

https://www.facebook.com/blackaltar

https://www.facebook.com/deathcibel

http://www.odiumrex.com/

English translation:

I've been waiting for this premiere! This is another split in the discography of Black Altar, and as I know Shadow he really likes this form of publishing. This time his band has allied with Vulture Lord. The part belonging to Black Altar is a premiere material. I won't say, this band has grown over the years. It was getting better and better in their black metal art in terms of composition and technique, and these two songs - "Scrilegious Congregation" and "Nyx" (I don't count the intros and outros, but they are also powerful - created by Ludo "Evil" Lejeune) are the best proof of that. Despite the sentiment and admiration for the debut album, I can appreciate this musical perfection, being still faithful to this true black metal formula. Especially the song "Nyx" is unique to me. It has a brilliant, slightly melodic leading riff, and the guitar part is spatial in its own way, which harmonizes well with the vocal layer enriched with a slight echo. And the bass has its five minutes in one fragment. Black Altar did this enormous prelude to the slowly upcoming new album, which I am looking forward to. If Shadow, with the newly completed band, especially with Les (Hell-Born, ex Damnation, ex Behemoth) on guitar, will continue to explore the musical regions of this split, it will be a hell of a release.

Four songs served by Vulture Lord are: "Dominions of Death" (cover of Vulcano!) and "Hark! The Hymns of War" recorded during the session for the last album, an earlier, original version of one of the songs from "Desecration Rite" - "Bloodstained Ritualknives" (newly entitled "Bloodbound Militia") - already partially recorded by Nefas, with his vocals, and one more premiere number - "Usurper," Thy Name is Death ". The band presents here the sounds already known from the last album and the aesthetics of playing, which we have already heard from them on their previous materials. It's oldschool black metal with black/thrash dirt and catchiness. It's a typical metal punch in their characteristic style! The Vulture Lord's part of the split has sealed their comeback for good!




poniedziałek, 7 lutego 2022

Imsar - Ciemra Pierad Zołkam (Werewolf Promotion 2022)

Białoruski Imsar nie jest specjalnie dobrze znanym i rozpoznawanym zespołem, raczej działa sobie w swojej niszy i tylko zorientowani w temacie znają i słuchają. W tym roku Werewolf Promotion wydał trzeci album grupy. Co tu dużo mówić, Imsar można spokojnie uznać za jeden z najlepszych przykładów słowiańskiego, pogańskiego black metalu i tego, co ten styl reprezentuje pod względem zarówno tekstowym, jak i muzycznym. Oczywiście są tu również drobne elementy folkowe, nie mogło tego zabraknąć, ale są one tylko ozdobnikiem do wiodących prym intensywnych, typowych dla black metalu, acz melodyjnych, partii gitar i miażdżącej sekcji rytmicznej. Kompozycje mają tu też trochę epickości i patosu Bathory oraz Graveland. Są w tle chóry i te charakterystyczne grzmiące bębny, jakie kiedyś pokazano nam na płycie "Hammerhart". Wiecie o co chodzi. No i w kwestii wokalnej mamy tu nie tylko black metalowe, złowieszcze dźwięki, ale partie zaśpiewane czystym głosem z lekką nutą melodii, co z kolei przypomniało mi rosyjską Arkonę. Reasumując, jest czego słuchać i tak jak wspomniałem, znajdziecie tu wszystko, co w tym gatunku najlepsze. Warto jeszcze wspomnieć o bardzo klimatycznej oprawie graficznej płyty. Bardzo podobną estetykę wykorzystuje również Wędrujący Wiatr, ale tam mamy akcenty przede wszystkim związane z naturą, natomiast na "Ciemra Pierad Zołkam" mamy elementy związane również z historią i mitologią, mroczne akcenty też się tu pojawiają. Kojarzy mi się to bardzo ze starym rosyjskim kinem historycznym oraz bajkami będącymi ekranizacjami słowiańskich legend i bajek. Idealnie współgra to z muzyką Imsar i dodaje sporo do atmosfery płyty. Warto się z tym materiałem zapoznać. Jest to dopiero druga czy trzecia tegoroczna nowość, której piszę i jak na razie najciekawsza.

https://werewolf-webshop.pl/

https://www.facebook.com/imsarblackmetal

https://imsar.bandcamp.com/

English translation:

The Belarusian Imsar is not a very well-known and recognized band, it rather operates in its niche and only those who know the subject know and listen to it. This year, Werewolf Promotion released the group's third album. What can I say, Imsar can safely be considered one of the best examples of Slavic, pagan black metal and what this style represents in terms of both lyrics and music. Of course, there are also small folk elements here, it could not be missing, but they are only an ornament to the leading intense, typical for black metal, but melodious, guitar parts and a crushing rhythm section. The compositions here also have a bit of epicness and pathos similar to Bathory and Graveland. There are choirs in the background and those characteristic thunder-like drums that were once shown on the album "Hammerhart". You know what' I'm talking about. And in terms of vocals, we have here not only black metal, sinister sounds, but parts sung with a clear voice with a slight hint of melody as well, which in turn reminded me of the Russian Arkona. In summary, there is a lot to listen to and, as I mentioned, you will find here everything that is the best in this genre. It is also worth mentioning the very atmospheric graphic design of the album. Wędrujący Wiatr also uses very similar aesthetics, but there we have accents mainly related to nature, while on "Ciemra Pierad Zołkam" we have elements related to history and mythology, dark accents also appear here. I associate it with the old Russian historical cinema and fairy tales which are screen adaptations of Slavic legends and myths. It harmonizes perfectly with the music of Imsar and adds a lot to the atmosphere of the album. It is worth checking this material. This is only the second or third new release from this year that I am writing about and so far the most interesting.



środa, 2 lutego 2022

Kalmankantaja - Metsauhri (Wolfspell Records 2022)

Kalmankantaja jest niezwykle płodnym zespołem. Każdego roku raczy nas średnio trzema wydawnictwami. Nie zawsze jest to fizyczny nośnik, ale w większości tak. Nie znam całości ich dyskografii, przyznaję, a zaledwie ostatnie ich materiały. Ich muzyką zacząłem się nieco interesować dopiero w ubiegłym roku, a do szerszej eksploracji popchnął mnie dopiero wydany w styczniu "Metsauhri", który trafił do mnie wraz z pocztą niemal zaraz po premierze. Album w pierwszej kolejności skojarzył mi się z dawną twórczością Burzum. Ma bardzo undergroundowy i nostalgiczny klimat. Są w nim spore echa klasyków w postaci "Hvis Lyset Tar Oss" oraz "Filosofem", a nawet "For All Tid" Dimmu Borgir z tym zacięciem do tęsknych melodii. Atmosfera budowana jest tutaj w bardzo podobny sposób, są te znakomite klawiszowe tła i melancholijne melodie. Wokal też ma ten efekt przytłumionego megafonu, jak właśnie na "Filosofem". Utwory utrzymane są w średnich i wolnych tempach. Dzięki temu całość materiału spójnie płynie przez całą długość płyty budując jeden muzyczny pejzaż. Mimowolnie, słuchając "Metsauhri", widzę przed oczyma skandynawskie ostępy w interpretacji Theodora Kittelsena. Okładka płyty, choć stworzona przez kogoś innego (Hellish Razor), swą estetyką zdaje się nieco nawiązywać do twórczości przed chwilą wspomnianego artysty. I żeby było jasne, Kalmankantaja nie jest tu klonem Burzum, ani żadnego podobnego zespołu. Na w swój własny sposób eksploruje i tworzy w tej estetyce i podobnym brzmieniu i wychodzi im to znakomicie. Słyszałem już klony twórczości Varga, ale ta płyta klonem nie jest. Mamy tu długie, majestatyczne utwory, które piszą swoją własną historię i potrafią niezaprzeczalnie wciągnąć słuchacza w swą opowieść. Bardzo dobry i pełen klimatu materiał!




English translation:

Kalmankantaja is an extremely productive band. Each year, they treats us with an average of three releases. It's not always a physical issue, but mostly it is. I do not know all of their discography, I admit, but only the last of their materials. I started to get interested in their music a bit more only in the last year, and I was pushed to explore more with the arrival "Metsauhri", which came to me with the mail almost immediately after its premiere in January. First of all, the album reminded me of the former works of Burzum. It has a very underground and nostalgic atmosphere. There are many echoes of the classics in the form of "Hvis Lyset Tar Oss" and "Filosofem", and even "For All Tid" by Dimmu Borgir with this verve to longing melodies. The atmosphere is built here in a very similar way, there are excellent keyboard backgrounds and melancholic melodies. The vocals also have this muffled megaphone effect, just like on "Filosofem". The tracks are kept in medium and slow tempos. Thanks to this, the entire material flows coherently along the entire length of the album, building one musical landscape. Involuntarily, while listening to "Metsauhri", I can see the Scandinavian backwoods in the interpretation by Theodor Kittelsen. The cover of the album, although created by someone else (Hellish Razor), with its aesthetics seems to refer a bit to the work of the aforementioned artist. And to be clear, Kalmankantaja is not a clone of Burzum or any other similar band. They explore and create in this aesthetics and similar sound in their own way, and they do it brilliantly. I've heard clones of Varg's works, but this album is not a clone. We have long, majestic pieces that write their own story and can undeniably draw the listener into their depth. Very good material full of great atmosphere!