Ostatnio mam niczym nie uzasadnioną fazę na odświeżanie sobie różnych black- metalowych płyt, których nie słuchałem od dłuższego czasu no i generalnie na black metal. Cóż miałem od tego parę miechów przerwy. Dziś padło na Immortal. Od tego zespołu zaczynałem swoją przygodę z tą muzyką. Pamiętam jak będąc jeszcze w liceum wybrałem się do któregoś z warszawskich Media Marktów i zakupiłem sobie kompletnie w ciemno ich płytkę "At the Heart of Winter", Wcześniej słyszałem tylko od kolegi, że nieźle grają i że warto. Także poszedłem za namową. Mocno przypadli mi do gustu i od tamtego czasu regularnie sobie czegoś słucham z ich dorobku. Najbardziej cenię wspomnianą wyżej, wiadomo sentyment, "Diabolical Fullmoon Mysticism" za niesamowity klimat no i "Sons of Northern Darkness", którą to właśnie chciałbym dziś przybliżyć.
Płyta została wydana w 2002 roku i jest chyba najbardziej przystępną w dorobku grupy. Ma sporo smaczków zaczerpniętych z heavy metalu (chociażby w "One by One" mamy taki motyw), trochę epickich momentów rodem z Bathory ("Beyond the North Waves") czy nawiązania do klasycznych riffów ("Tyrants" inspirowane było "Kashmir'em" Led Zeppelin jak to kiedyś wspomniał Abbath). Mamy tu też fajną petardę w postaci utworu tytułowego, który otwiera genialna partia perkusji, "Within the Dark Mind" też niczego sobie. Ma bardzo nośny i zapadający w pamięć refren. Produkcyjnie płyta jest dopracowana, ma mocne, czyste brzmienie. Same kompozycje też się wyróżniają na tle reszty ich dokonań, a wokale Abbatha są bardzo wyraźne i odpowiednio wyeksponowane. Po nieco bardziej intensywnej muzycznie "Damned in Black" dostaliśmy tutaj bardzo dobrą kontynuację tego co zaczęło się na "At the Heart of Winter". Najbardziej moim zdaniem dojrzała płyta Abbatha i spółki, pełna pomysłów i ciekawych riffów. Bardzo płytę polecam, i to nie tylko jako fan Immortal, ale generalnie. Kto nie zna niech w te pędy nadrabia zaległości!
Poniżej moja kopia tego dzieła w pierwszym limitowanym biciu z Nuclear Blast.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz