To już ponad miesiąc od ostatniej recki i należy przerwać to milczenie. A jak przerywać, to z hukiem! Dlatego też chcę wreszcie podzielić się swoimi refleksjami odnośnie do wydanego w ubiegłym roku drugiego albumu Hostii - "Carnivore Carnival". Panowie wydali album konsekwentny w stosunku do debiutu, dojrzały i ugruntowujący ich styl. Co od razu tutaj słychać, to znakomite połączenie selektywności i oldschoolowego brudu. Balans między jednym a drugim został wyłapany znakomicie. Płyta brzmi potężnie, bardzo dynamicznie; przez to odbiór wypuszczanego w nas połączenia death metalu, grindcora i naleciałości hardcore/punk jest autentycznie bardzo dobry i wciągający. Panowie z Hostii stworzyli album zwięzły, mocarny, który buja jeszcze lepiej niż ich debiut - to ewidentny krok naprzód, nie opuszczając wybranej formy. Słuchając tej kanonady, mam też wrażenie, że gdzieś w tych dźwiękach przemyka duch zapoczątkowanego niegdyś przez Entombed death 'n 'rolla. Taki materiał nie tylko dewastuje głośniki, ale również perfekcyjnie sprawdza się w warunkach koncertowych, w które to zespół mierzy w szczególności. W warstwie tekstowej dalej postępuje w klimaty slasherów oraz dobitnej krytyki i demaskowania prawdziwej twarzy religii chrześcijańskiej. Jest bluźnierczo, a i z nutką czarnego humoru. Mamy tu niespełna 30 minut bardzo dobrego grania i to nie jest za mało. Grindcorowa forma nieprzekraczania 2 minut na każdy utwór świetnie się tu sprawdza. Kompozycje są tak skonstruowane, że słuchacz nie ma wrażenia niedosytu, a wręcz przeciwnie, w pełni wykorzystania danego czasu. Jest tu miejsce na wszystkie niezbędne składniki. Żałuję, że tak późno sięgnąłem po tę płytę, no ale teraz bacznie będę śledził poczynania zespołu. Album mus!
English translation:
It's been over a month since the last review and this silence should be broken. And it should be with something serious! Therefore, I want to finally share my reflections on the Hostia's second album - "Carnivore Carnival", released last year. The gentlemen recorded an album consistent with their debut, mature and solidifying their style. What you can hear right away is a great combination of selectivity and oldschool dirt. The balance between one and the other has been perfectly matched. The album sounds powerful, very dynamic; because of that, the perception of the combination of death metal, grindcore and hardcore/punk accretions unleashed to us is actually very good and addictive. Hostia has created a concise, powerful album that makes even better impression than their debut - it is an evident step forward without leaving the chosen form. When listening to this cannonade, I also have the impression that somewhere in these sounds sneaks the spirit of the once initiated (by Entombed) death 'n' roll. Such material not only devastates the speakers, but also works perfectly in concert conditions, at which the band aims in particular. In the lyrical layer, it continues with the atmosphere of slashers and strong criticism and exposing of the true face of the Christian religion. It is blasphemous and with a hint of black humor. We have less than 30 minutes of great stuff here and it is not too little. The grindcore form of not exceeding 2 minutes for each track works perfectly here. The compositions are constructed in such a way that the listener doesn't feel unsatisfied, the total running time is used to the maximum. There is space for all the necessary elements. I regret reaching for this album so late, but now I will be closely following the band's activities. A must-have album!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz