Minęło trochę czasu od ostatniej recenzji, no ale znów jest o czym napisać więcej niż kilka słów. I autentycznie mnie to cieszy. Przyszedł czas na kolejny album Martwej Aury. Nie powiem, oczekiwałem go już od jakiegoś czasu, tym bardziej, że każdy z poprzednich materiałów dosłownie powalał, co tu dużo mówić. W przypadku "Morbus Animus" nie jest inaczej. Album nie zawiódł i ponownie zabiera nas na wyprawę w otchłanie cmentarnego, posępnego Black Metalu. Mamy tu nie tylko kapitalną przyprawiającą o ciary atmosferę, ale i takowe brzmienie i przestrzenne, potężne kompozycje. Praca gitar to odrębna sprawa i coś, co zasługuje tu na szczególne wyróżnienie i szacunek. Nie dość, że riffy wgniatają w glebę, tworzą miejscami fajne melodie, to znalazło się i miejsce na melancholijne wręcz pasaże, wybrzmiewające niczym w ogromnej jaskini. Mam tu na myśli chociażby ścianę gitar w "Ostatniej Gwieździe" oraz solową partię w "Świętej Zagładzie" (a właśnie, jakby się ktoś pytał, to teksty wszystkich utworów są oczywiście po polsku). No mnie to dosłownie rozwaliło! Możecie mówić, co chcecie, ale podobne Martwej Aurze zespoły, weźmy tu chociażby powszechnie uwielbianą Mgłę, niestety nie doganiają tego, co się dzieje na płycie "Morbus Animus". Jest to co prawda tylko trzydzieści pięć minut materiału, ale jest to tak dobre i wyczerpujące ten czas, że brak tutaj pytań. Nic, tylko słuchać! Martwa Aura poczyna sobie świetnie i życzę im kolejnych tak dobrych płyt, które za każdym razem będą podnosiły poprzeczkę do góry, bo ta autentycznie ją podniosła! Płyta miesiąca!
English translation:
It's been a while since the last review, but again there's more to write more than a few words. And I really enjoy it. It's time for another Martwa Aura album. Indeed, I have been expecting it for some time, the more that each of the previous materials was literally kickass, what can I say. The "Morbus Animus" is no different. The album doesn't disappoint and once again takes us on a journey into the abyss of the funeral, gloomy Black Metal. We not only have here a great, shivering atmosphere, but also outstanding sound and spacious, powerful compositions. The work of guitars is a separate matter and something that deserves special mention and respect. Not only do the riffs squeeze you into the ground, create some cool melodies, but there is also a place for melancholic passages resonating like in a huge cave. I mean, for example, the guitar wall in "Ostatnia Gwiazda" and the solo part in "Święta Zagłada" (and if someone asks, the lyrics of all songs are of course in Polish). It literally blew me away! You can say what you want, but the bands similar to Martwa Aura, let's take the popular Mgła for example, unfortunately, do not catch up with what is happening on "Morbus Animus". It's only thirty-five minutes long, but it's so good and satisfying that there's no question here. Just listen! Martwa Aura is doing great and I wish them more and more albums that will raise the bar every time, because this one really has! The album of the month!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz