Dziś znalazłem chwilę aby napisać wam parę słów refleksji w kwestii ostatniej Epki chilijskiego, thrashowego komanda z Apostasy. Ten cd to tak naprawdę moje pierwsze zetknięcie z tym zespołem, a są to już weterani. Nie mają wielu nagrań na swoim koncie, ale pierwsze demo sięga 1989 roku! "The Blade of Hell" to bardzo slayerowski materiał, oscylujący wokół tego co Slayer miał do zaproponowania na "Show No Mercy" i częściowo "Hell Awaits". Kawałek "Virgin Sacrifice" to kapitalny tego przykład, wystarczy zwrócić uwagę nie tylko na same riffy, ale i na wokal. Jest w tym też trochę szaleństwa Destruction oraz mroku, klimatu "The Return..." Bathory. Jak do tej pory chyba nie zetknąłem się z nagraniami z zakresu Thrashu w których słyszałbym tak wyraźnie elementy tej płyty Quorthona, no ale to w sporym stopniu kwestia subiektywna. Momentami klimat jest iście diabelski i niepokojący. Brzmienie "The Blade of Hell" jest mocne, czytelne, świeże, są w tym spore pokłady energii, dobrze się tego słucha. I co bardzo istotne, nie ma tu nudnego i przewidywalnego "odgrzewania wczorajszej zupy". Dla zwolenników oldschoolu pozycja niemal obowiązkowa, bo to przede wszystkim granie zakorzenione w kalsyce. Te 4 utwory łyka się bez popity i z marszu ma się ochotę na odpalenie Epki ponownie. Naprawdę solidne zaostrzenie apetytu na nadchodzący w tym roku pełny album. Mogę śmiało i z czystym sumieniem polecić. Jak to się mówi, lipy nie ma!
https://www.facebook.com/apostasych/
https://www.facebook.com/fallentemple666/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz