![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5ok2Q4iSmmw3Jd-9nClhKaFZC8djgH6T26BzHds95WtLQsBq6mAg-92CleX7n8xF-cQD1N8Qkt9HRY1u7Awep_kNmlmZ8odm447Ailwnfnm8rvG7T5C4QLj53Ac3INt7_1HgiZZWVk08/s400/vampire-bandpublicityphoto.jpg)
sobota, 26 sierpnia 2017
Vampire- Vampire (Century Media 2014)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5ok2Q4iSmmw3Jd-9nClhKaFZC8djgH6T26BzHds95WtLQsBq6mAg-92CleX7n8xF-cQD1N8Qkt9HRY1u7Awep_kNmlmZ8odm447Ailwnfnm8rvG7T5C4QLj53Ac3INt7_1HgiZZWVk08/s400/vampire-bandpublicityphoto.jpg)
piątek, 25 sierpnia 2017
Mysticum- Planet Satan (Peaceville 2014)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHSqIc9KfK6ZTvN6xcRC-Nb0-LCk0T-3jzX4rC53bMwfaEqOTzXrZNnx_ut0dyYCiMEx35XMzv518S8PkBr300M_SAPxura4DPkbFf1k7SB-MlCGjfJec2P6lOngxKEzN-xr0wVgrX_pM/s400/35683420-4900-409d-83e2-0cb0ff1dcd16.jpg)
Można by przypuszczać, że po takim czasie w muzyce Mysticum nastąpią jakieś znaczące zmiany, nic podobnego. Grupa podąża tą samą ścieżką, którą wytyczyła sobie jeszcze w latach 90-tych. Jedyna nowość w stosunku do materiału z debiutu to dopracowane, czyste i pełne mocy brzmienie, przez co sztuka zespołu zyskuje na jakości i czytelności, teraz w pełni można rozkoszować się ich unikalnym stylem. "Planet Satan" to bardzo spójny materiał, od początku do końca odegrany w jednym, określonym, stylistycznym schemacie. Pewnie znaleźliby się tacy, dla których mógłby być trochę nudny i za mało urozmaicony, ale tej ściany z gitar, elektroniki i zaprogramowanej perkusji słucha się tu wybornie. Z każdym następnym odsłuchem odnajduje się tu kolejne z początku ukryte atuty, ta płyta jest trochę jak wino, im dłużej się nią delektujesz tym więcej przed Tobą odkrywa, z czasem smakuje tylko lepiej. No i te złowieszcze, pełne wściekłości wokale. Układanka skończona i kompletna.
Ta płyta to nie tylko godny następca debiutu, ale i dzieło, uważam, go przewyższające, bardzo dojrzałe i dopracowane. Brawa należą się nie tylko zespołowi, za tak owocną pracę, ale także twórcy okładki do "Szatańskiej Planety", strzał w dziesiątkę, nie wyobrażam sobie innej na to miejsce. Daniele Valeriani- chylę czoła!
wtorek, 22 sierpnia 2017
Marduk- Opus Nocturne (Osmose Production 1994/ 2013)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjSjP2siAvKpfuHTR8gG7orz2ObC9i5iym1iK59onoBKTLmACZlAG5-pcs8jqBKIIrfUiiRjq0v4SNbYh3FQL0M1ysF_6PLRpRprQ_iIneDVAXiaWtaHCnggU7J4JW8X0N50-47YGzEz8/s400/12038205_763385410475043_4185101854488287751_n.jpg)
Na dziś wybrałem, wydaje mi się, czołową płytę z ich wczesnego dorobku, zanim na pokładzie zespołu zawitał Legion. Nagrany w 1994 "Opus Nocturne" to swoiste podsumowanie pierwszych lat działalności grupy, płyta przełomowa, którą zwieńczyły słynne trasy u boku Immortal i Enslaved w kolejno 1994 i 95' roku. Na tej płycie Marduk zaklął w swoją Black Metalową furię jakiś pierwiastek niepokojącej symfonii nocy i wszechobecnego zła. "Opus Nocturne" był kolejnym krokiem naprzód w nieco bardziej złożoną i misterną warstwę kompozycyjną. Tym razem za ich piekielną machiną wojenną zaczęła kryć się druga głębia nadająca ich muzyce jeszcze bardziej unikatowej, mrocznej atmosfery. Takie "Sulphur Souls" czy "Autumnal Reaper" są tego najlepszym przykładem. Wielka szkoda, że był to ostatni album z Av Gravf'em na wokalu, gdyż tutaj pokazał się z najlepszej strony i w pełni rozwinął skrzydła swojego opętanego i złowieszczego głosu. Z całym szacunkiem dla Legiona, jego wokalu ogromnej charyzmy, ale Joakim miał jednak w sobie i swoim wokalu coś niepowtarzalnego. "Opus Nocturne" to moja pierwsza trójka Marduk i bezapelacyjnie jedna z wizytówek tej szwedzkiej hordy. Konkretny wpierdol z niesamowitym klimatem! Wielbię!
Poniżej przedstawiam limitowane wznowienie omawianej płyty wydane przez Osmose w 2013 roku. Jest ono limitowane do 1000 sztuk, każda na czarnym cd. Poligrafia natomiast wykonana jest na szorstkim, grubym papierze. Mimo tego, że kolory są trochę ciemniejsze niż w oryginale prezentuje się to całkiem ok. Co warto zaznaczyć, przy dźwięku nikt nie grzebał, nie jest to remaster. Także tutaj na plus, bo ten materiał nie wymaga jakichkolwiek poprawek. Dla porównania aspektów wizualnych wrzucam również pierwsze bicie tego albumu, również popełnione przez Osmose. Osobiście, preferuję właśnie to wydanie.
niedziela, 20 sierpnia 2017
Beorn- Triumph of the Will (Dark Omens Production 2016)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvwhL77ru7ShmWzAsflMubM0_L0wTZ1LGsm6a6MwDGwQ3vji8X7hDlgbkhPmX7iESptfwY_Tayv3p7JrcgANu825wetXJ81rKO6VqDy00pFIxP00Qb0QhpS0Kbht22NdEZptI58nzzVdA/s400/maxresdefault.jpg)
Przyznam się szczerze, że na początku nie do końca mi to siadło, dopiero po przerwie i paru odsłuchach, zacząłem dostrzegać dla siebie jakieś plusy tych materiałów, co sprawiło, że podjąłem decyzję o nakreśleniu kilku słów na temat tej płyty. Niemniej jednak nie trafiła do mnie na tyle abym w miarę regularnie do niej wracał. Może to kwestia osadzenia tej sztuki w klimatach najlepiej znanych z Burzum, a niestety projekt Varga nie jest w kręgu zespołów które darzę jakąś szczególną sympatią, także siłą rzeczy rzutuje to w trwały sposób na moją ocenę i podejście. Jednak na tyle na ile to możliwe starałem się być obiektywny, tym bardziej, że z całą pewnością znajdą się tacy, którym Beorn podejdzie z marszu. Także z powodzeniem mogę zarekomendować tą kompilację każdemu kto mocno siedzi w klimatach starych płyt wspomnianych na początku zespołów.
Na koniec, jako drobną ciekawostkę mogę dodać, że zarówno logo, jak i okładkę płyty tworzyli dla zespołu nie kto inny jak Christophe Szpajdel oraz David Thierree znany także pod szyldem "Dark Arts". Efekt sami możecie ocenić.
piątek, 18 sierpnia 2017
Running Wild- Death or Glory (Noise Records 1989/ 2017)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAQMBrVW3auOdeQnJS8T4iaF7ulrS9dXTWyO-9X2KaWEAk3pS5ZNKMcYGI0SVWbtv2Li8-6JcKlSoaGITKb7YqsAOX1MNo2A-e-BgTMU-Mk7IbwUR3kAseXzhLZraTSTxd64mFuMA41AM/s400/running-wild6.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLnAYF8vsDMMiLV1ByS1UHur_A2asvkzfUPuDpqLFKHm12nC0yQDK-TN6wfpt6fC0XgbfLTb9lw_JcL7BDLSxcAFL1CB11vy3JVHrlHid7t5q1ckVHwqfqcr132vdRobdcDtzLnURIV_M/s400/388078_10150421878416034_438256257_n.jpg)
Jak sami widzicie, wyrażam się o tej płycie w samych superlatywach. Inaczej być nie może, bo po prostu uwielbiam ten album, nie powiem i nie dam powiedzieć o nim złego słowa. Młodym słuchaczom, którzy dopiero przymierzają się do Running Wild polecam zacząć właśnie tutaj, "Under Jolly Roger", chociaż przełomowy i równie udany, zostawcie sobie na potem.
Przedstawiona poniżej, tegoroczna reedycja, tak oczekiwana, niestety w moich oczach nie do końca sprostała wyzwaniu. Poza naprawdę bardzo dobrym brzmieniem, co jest głównym powodem dla którego warto to mieć, oraz bonusowym dyskiem z epką "Wild Animal" i dwoma podrasowanymi oryginałami z 2003 roku (po co to było to nie wiem) niespecjalnie ma się czym pochwalić. W porównaniu z tym jak Noise wydał reedycje Kreator (pomijam tu okładki o które wszyscy mają ból dupy) i Celtic Frost, Running Wild wypada nieco blado. Co prawda są ciekawe liner notes, jest co poczytać, ale poza tym cieniutko, tekstów utworów brak jakby się ktoś pytał. Zdjęcia zawarte w booklecie to nic ponad to co można znaleźć w internecie lub wersji winylowej albumu. Sam digipak (bo nie digibook) też jakiś biednawy i mało solidny. W skali szkolnej dałbym temu wydaniu 4/6, jest po prostu dobrze i nic ponadto, a zgodzicie się, że płyty Running Wild, zwłaszcza te klasyczne zasługują na wyjątkowe potraktowanie. Ani nie odradzam zakupu, ani specjalnie nie polecam owego wznowienia. Pewnym jest, że nie są adekwatne do swojej wysokiej ceny.
środa, 16 sierpnia 2017
Lugburz- Triumph of Antichrist (Circle of the Tyrants 2006)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-FNyXRddWnJtA_Dz7gqr_wXY2iH99zQRhsnfyWYxjMpPmUzZh3FZ6pi2VWccEe4PXU4RkbrBoadk_Xf5bZ9svbq06-aQQOwfNvqqVtrOZuaHLlqncCGg8PiLuc_T648pbMqfYJtYFq9k/s400/2vtQE.jpg)
Lugburz niczego nowego tu nie odkrywa, ale miażdży w stylu który w naszym podziemnym Black Metalu lubię najbardziej, zero kompromisów, rozdrabniania się, kombinatorstwa. Jadą równo i nie oglądają się na boki. Co prawda dorobek wydawniczy mają o wiele mniejszy, ale postawił bym ich obok takich naszych czarnych zastępów jak Besatt, Beleth czy Black Altar. Totalne oddanie czarnej sztuce w każdym możliwym wymiarze. Jeżeli chodzi o mniej znany Black Metal z naszego rodzimego podwórka to Lugburz jest jedną z tych grup po których sztukę warto jest sięgnąć. Grają porządnie i z kopem, jak Rogaty przykazał. Tak na marginesie, szacunek dla autorki okładki, grafika znakomicie oddała klimat zawartości i to bez dwóch zdań.
sobota, 12 sierpnia 2017
Black Metal: Into the Abyss (Cult Never Dies 2016)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVRFYgbcjJ-iyo5tB6c8v4iVoq5isTlWP1D2i2YuB-T3zhKZDHQ0s1wdR9IQU5FH5HgKj3l04jxBcAbW25wXh6qMrZ4iZABWaRRMJacMzz_JgyiNfToypgcO5kVvm7-4JuD-nPmxU2_yM/s400/IMG_20170812_110336.jpg)
Poniżej przedstawiam swoją kopię niniejszej książki w specjalnym, limitowanym, ręcznie numerowanym i podpisanym przez Pattersona wydaniu poszerzonym o album zdjęciowy z archiwów wspomnianych w książce zespołów, oraz pamiątkową naszywkę z logiem wydawnictwa Cult Never Dies (warto zaznaczyć, że książki wydane są w formacie A5). Prezentuje się to wszystko wspaniale, z dbałością o każdy szczegół co sprawia, że wydawnictwo warte jest swojej ceny. Natomiast sama jego zawartość sprawia, że ów wolumin powinien znaleźć się w każdej bibliotece nie tylko fana Black Metalu, ale metalu generalnie. Niebawem ukaże się w języku polskim druga z książek autora- "Black Metal: The Cult Never Dies vol.1", także myślę, że w niedługim czasie możemy się spodziewać wydania w naszym języku również "Into the Abyss". Tym, którym angielski nie straszny już w tym momencie polecam sięgnąć po oryginał, naprawdę warto! Z resztą zawarte poniżej zdjęcia mówią same za siebie ;)
https://cultneverdies.myshopify.com/
https://www.facebook.com/CultNeverDies/
niedziela, 6 sierpnia 2017
King Diamond- Fatal Portrait (Roadrunner Records 1986/1997)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKGAZzzwKQUWDyrcR0wRBVQVbjNHZBEzHlBRHBJfItlOMXWn6t7IMN2Ccby1bwdTFL7_PcHhBYnDCwCyQgsyxUCI1aoO2vuAlUOHUP9FA9uKAVpFjjzNEAPUyUTKiPifxj9QSYNuPVoZc/s400/11046697_1641876646094915_4189385390827882864_o.jpg)
"Fatal Portrait" to dla mnie jeden z niezaprzeczalnych, wyróżniających się klasyków sceny metalowej lat 80-tych i obok "Abigail" oraz "Them" najjaśniejszy punkt w twórczości zespołu, który wypełnia niesamowita energia i pasja. To jedna z tych płyt, których przynajmniej raz w życiu trzeba posłuchać! Król jest tylko jeden!
sobota, 5 sierpnia 2017
Blind Guardian- Follow the Blind (No Remorse 1989/ EMI 2007)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpxsKhy83diVrhrdnoC_IQz6a5XbP-xtEvCXZzWGej7TH7kk2gQZB76M9T2b3EOmd8S9aEUtq_8W6-TJ7iHUzghqRHKdNqEiKeaVr0mNJxoh1pW_7wWP6RRu8OV89amaiR8KcV3dG21YE/s400/1990blind.jpg)
Nagrany w 1989 "Follow the Blind" jest naturalną, ale dojrzalszą i wyraźnie dopracowaną kontynuacją debiutanckiego "Battalions of Fear". Powstał album cięższy, bardziej agresywny (bardziej thrashowy od swojego poprzednika), dopracowany brzmieniowo i co więcej wprowadzający do historii grupy dwa nieśmiertelne klasyki z ich repertuaru, mianowicie "Banish from Sanctuary" oraz potężna "Valhalla" (w której gościnnie wystąpił na gitarze i wokalu sam Kai Hansen), utwory, które zespół grywa na koncertach regularnie po dziś dzień. Uważam, że i podniosły, a jednocześnie bardzo nośny i epicki "Hall of the King", także zasługuje tu na wyróżnienie. Największym atutem "Follow the Blind" jest ewidentnie bardzo solidna, mocna sekcja rytmiczna oraz fenomenalna praca gitar (solówki jak i same riffy takie, że klękajcie narody, po prostu porywające!). Płyta godna polecenia każdemu maniakowi metalowej klasyki lat 80-tych, oraz niemieckiej sceny metalowej tamtych lat. Obok Running Wild, Warlock i Helloween to dla mnie absolutny top.
Tak jak pierwszemu albumowi towarzyszyła konkretna trasa koncertowa, tak promocja "Follow the Blind" o dziwo ograniczała się tylko do regularnych, pojedynczych koncertów. Grupa znacznie więcej czasu poświęcała wtedy na próby i prace nad kolejnym materiałem. Po ukazaniu się winylowej wersji albumu zespół został poproszony o nagranie bonusowych kompozycji na kompaktową wersję płyty. Jako, że nie mieli żadnych utworów pozostałych z sesji, postanowili nagrać dwa covery. Tak oto na krążku znalazły się ich dobrze znane wersje kawałków Demon "Don't Break the Circle" oraz "Barbara Ann" zespołu The Regents.
Teraz kilka słów odnośnie przedstawionej poniżej reedycji. Wszystko byłoby super, serio, gdyby nie zwalony remastering. Czasem takie zabiegi wychodzą dobrze i płyta autentycznie zyskuje nową jakoś, ale w tym przypadku nie udało się tego osiągnąć. Brzmienie jest tu nieco płaskie, pozbawione pewnej głębi i niesamowicie sterylne, aż sztuczne. Oczywiście da się tego słuchać, ja jakoś z braku wybujałej wybredności daję radę, po czasie człowiek przywyka, ale w konfrontacji z oryginałem sprawa wypada naprawdę kiepsko. Jedynymi elementami, które ratują to wydanie to jego forma wizualna oraz ciekawe liner notes, zarówno od dziennikarzy muzycznych, jaki i samego zespołu. Niewiele, no ale zawsze to jakiś pozytyw. Jak jest szansa to zalecam sięganie po starsze wydania, pozwoli to w pełni delektować się tym genialnym materiałem.
wtorek, 1 sierpnia 2017
Katatonia- Discouraged Ones (Avantgarde Music 1998)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRdPml8ZrTdD2U-4ilq6PAGfFbvSUe5WtZmN5Er1adBgzDHEn_YrRhx-ZqkYlmlNbiuO4UsxMvuqjP9ZnPILkzr5wNuW2yswTLtBg5BCflUF5pLIdpH_vWljaAC9zvZlZcsboWa0hebbs/s400/1315047775mzd.jpg)
Jeżeli znajdzie się ktoś kto lubi późniejsze płyty Cemetary, które mam wrażenie też mogły mieć jakiś wpływ na Katatonię, temu niniejszy album przypadnie do gustu z całą pewnością. Mnie w swojej melancholijności, brzmieniu i atmosferze stale zachwyca i nie zanosi się na to aby ten stan rzeczy miał ulec zmianie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)