piątek, 28 sierpnia 2020

Nyctophilia/Hellmoon - Under the Darkest Sign of Ancient Evil SPLIT (Under the Sign of Garazel 2020)

Chyba w życiu nie słyszałem tak spójnego i dobranego splitu. Nyctophilia i Hellmoon jawią się tu niczym dwa bliźniacze zespoły, którym przyświeca ten sam cel - kult black metalu lat 90., ale nie tego ze wsparciem klawiszy. O nie! Na pierwszy rzut oka (czy ucha) oba zespoły nawiązują swym graniem do wczesnej twórczości Tsjudera, Taake, Setherial, Darkened Nocturn Slaughtercult, a przede wszystkim starego Darkthrone. Ale to nie wszystko! Nyctophilia dodaje do tego nieco tej charakterystycznej melancholii, chłodu i tęsknoty znanej ze Striborg, Xasthur czy Evilfeast. Jest mróz i przeszywające riffy. Każdy, kto słyszał poprzednie dzieła Nyctophilii wie, czego się spodziewać i z pewnością się nie zawiedzie.
Ze strony Hellmoon, poza wspomnianymi odniesieniami, lecą bardziej galopujące partie gitar, zahaczające o wczesne dzieła Desaster ("A Touch of Medieval Darkness"). Hellmoon to też ścieżka, którą obecnie kroczą Warmoon Lord czy Werwolf. Zarówo brzmienie, jak i wokal są również surowsze niż na materiale Nyctophilii. Znajdą się tu też jakieś nieco melodyjne riffy, jeżeli można o takowych mówić w kontekście stosunkowo piwnicznego materiału.
Podsumowując, złego słowa powiedzieć nie mogę. Split wyszedł bardzo dobrze, materiały mają klimat, trzymają poziom i robią fajną wizytówkę obu zespołom. Zwłaszcza Hellmoon, który ma za sobą dopiero jeden pełny materiał, którego próżno szukać na na jakimkolwiek nośniku w naszym kraju. Polecam!


English transaltion:

I don't think I've heard such a coherent and well-chosen split in my life. Nyctophilia and Hellmoon appear here as two twin bands with the same goal - the cult of black metal of the '90s, but not the one with keyboard backgrounds. Oh no! At first glance (or hearing) both bands refer to the early works of Tsjuder, Taake, Setherial, Darkened Nocturn Slaughtercult, and, above all, the old Darkthrone. But it is not everything! Nyctophilia adds a bit of that characteristic melancholy, coldness and longing known from Striborg, Xasthur or Evilfeast. There is frost and pircing riffs. Anyone who has heard previous works of Nyctophilia knows what to expect and will not be disappointed.
From the Hellmoon side, apart from the aforementioned references, there are more galloping guitar parts that hook up with the early works of Desaster ("A Touch of Medieval Darkness"). Hellmoon is also on the path that Warmoon Lord and Werwolf are currently walking. The sound and vocals are also rougher than on the Nyctophilia material. You will also find some slightly melodic riffs, if you can talk about them in the context of relatively basement-like material.
To sum up, I cannot say a bad word. The split turned out very well, the materials have the atmosphere, are of the same quality and make a nice showcase for both bands. Especially Hellmoon, who has only one full-length material released and which is hard to find on any format in our country. Recommended!






środa, 19 sierpnia 2020

Nurt Ognia - 4 Nurt Ognia (Self-released 2020)

Nurt Ognia zaintrygował mnie już w chwili, gdy o nim usłyszałem, nie mając okazji posłuchać żadnego z numerów. Bazowałem na tym, co pisał mi o tej muzyce Morgul (Putrid Cult, DeathEpoch). Później pojawiła się przesłana pocztą płyta i już od pierwszej chwili wiedziałem, że moje uprzednie odczucia o wyjątkowości tego projektu znalazły swoje potwierdzenie. Zresztą, pisałem Wam na łamach bloga o debiucie. Teraz przyszła kolej na kolejną, wydaną na fizycznym nośniku EPkę i również jestem pod jej wrażeniem. Muzyka tutaj jest wymagająca, wyjątkowa i nie dająca się wcisnąć w jeden gatunek; to po prostu ogólnie pojęte ekstremalne metalowe granie żyjące swoim własnym życiem. Na "4 Nurt Ognia" znajdziemy połączone ze sobą elementy black i doom metalu, elektroniki, ambientu i noise zespolonych zajadłym wokalem z polskimi tekstami. Co ważne, wciąż jest to muzyka surowa, o podziemnym brzmieniu, ale którą ciężko porównać do jakiegokolwiek istniejącego zespołu. Jest po prostu bardzo oryginalna. Gdy tego słucham, przemykają mi miejscami elementy Xarzebaal, Dagorath (w końcu to dzieło Upiora) nawiązania do starych materiałów Hermh czy December's Fire, ale to wciąż nikłe cienie w ogromie ekspresji i bogactwa tej pozornie prymitywnej w swym wyrazie sztuki. Boli mnie trochę fakt, że na Nurt Ognia jest tak mały odzew, do tak niewielu osób była w stanie ta muzyka dotrzeć, że dwa kolejne materiały zostały wypuszczone tylko jako pliki, a teraz czwarta EPka jako CD-R. Szkoda, bo to ambitny i mający sporo do zaoferowania projekt zawierający ciekawe inspiracje i rozwijający swoją formułę w pozornie wyeksploatowanej niszy podziemnego ekstremalnego metalu. Ze swojej strony bardzo Was zachęcam do sięgnięcia po "4 Nurt Ognia", jak i każdy inny materiał tego projektu.

nurtognia@wp.pl

English translation:

Nurt Ognia had intrigued me from the moment I heard about it, not even having had the opportunity to listen to any of the songs. I was basing on what Morgul (Putrid Cult, DeathEpoch) told me about this music. Later, an album sent by post appeared and I knew from the very first moment that my previous feelings about the uniqueness of this project were confirmed. Anyway, I've written you about the debut here on the blog. Now it's time for another EP, released in a physical format, and I am also impressed. The music here is demanding, unique and impossible to squeeze into one genre; it is just extreme metal music living its own life. On "4 Nurt Ognia" we find elements of black and doom metal, electronic music, ambient and noise combined with fierce vocals with Polish lyrics. Importantly, it's still raw stuff with underground sound but hard to compare to any existing band. It's just very original. When I listen to this, the elements of Xarzebaal, Dagorath (its all work of Upiór after all) appear here and there, there is a little reference to the old materials by Hermh or December's Fire, but these are still faint shadows in the enormity of expression and richness of this seemingly primitive art. It's a shame that there is so little response to Nurt Ognia, that the music was able to reach so few people that two more materials were released only in digital form, and now the fourth EP as CD-R. It is a pity, because it is an ambitious project with a lot to offer, containing interesting inspirations and developing its formula in a seemingly exploited niche of underground extreme metal. From my side, I encourage you to check "4 Nurt Ognia", as well as any other material from this project.




czwartek, 13 sierpnia 2020

Martwa Aura - Morbus Animus (Under the Sign of Garazel 2020)

Minęło trochę czasu od ostatniej recenzji, no ale znów jest o czym napisać więcej niż kilka słów. I autentycznie mnie to cieszy. Przyszedł czas na kolejny album Martwej Aury. Nie powiem, oczekiwałem go już od jakiegoś czasu, tym bardziej, że każdy z poprzednich materiałów dosłownie powalał, co tu dużo mówić. W przypadku "Morbus Animus" nie jest inaczej. Album nie zawiódł i ponownie zabiera nas na wyprawę w otchłanie cmentarnego, posępnego Black Metalu. Mamy tu nie tylko kapitalną przyprawiającą o ciary atmosferę, ale i takowe brzmienie i przestrzenne, potężne kompozycje. Praca gitar to odrębna sprawa i coś, co zasługuje tu na szczególne wyróżnienie i szacunek. Nie dość, że riffy wgniatają w glebę, tworzą miejscami fajne melodie, to znalazło się i miejsce na melancholijne wręcz pasaże, wybrzmiewające niczym w ogromnej jaskini. Mam tu na myśli chociażby ścianę gitar w "Ostatniej Gwieździe" oraz solową partię w "Świętej Zagładzie" (a właśnie, jakby się ktoś pytał, to teksty wszystkich utworów są oczywiście po polsku). No mnie to dosłownie rozwaliło! Możecie mówić, co chcecie, ale podobne Martwej Aurze zespoły, weźmy tu chociażby powszechnie uwielbianą Mgłę, niestety nie doganiają tego, co się dzieje na płycie "Morbus Animus". Jest to co prawda tylko trzydzieści pięć minut materiału, ale jest to tak dobre i wyczerpujące ten czas, że brak tutaj pytań. Nic, tylko słuchać! Martwa Aura poczyna sobie świetnie i życzę im kolejnych tak dobrych płyt, które za każdym razem będą podnosiły poprzeczkę do góry, bo ta autentycznie ją podniosła! Płyta miesiąca!


English translation:

It's been a while since the last review, but again there's more to write more than a few words. And I really enjoy it. It's time for another Martwa Aura album. Indeed, I have been expecting it for some time, the more that each of the previous materials was literally kickass, what can I say. The "Morbus Animus" is no different. The album doesn't disappoint and once again takes us on a journey into the abyss of the funeral, gloomy Black Metal. We not only have here a great, shivering atmosphere, but also outstanding sound and spacious, powerful compositions. The work of guitars is a separate matter and something that deserves special mention and respect. Not only do the riffs squeeze you into the ground, create some cool melodies, but there is also a place for melancholic passages resonating like in a huge cave. I mean, for example, the guitar wall in "Ostatnia Gwiazda" and the solo part in "Święta Zagłada" (and if someone asks, the lyrics of all songs are of course in Polish). It literally blew me away! You can say what you want, but the bands similar to Martwa Aura, let's take the popular Mgła for example, unfortunately, do not catch up with what is happening on "Morbus Animus". It's only thirty-five minutes long, but it's so good and satisfying that there's no question here. Just listen! Martwa Aura is doing great and I wish them more and more albums that will raise the bar every time, because this one really has! The album of the month!