niedziela, 28 listopada 2021

Sodom - M-16 (BMG 2001/2021)

Z okazji dwudziestej rocznicy wydania albumu cofamy się do roku 2001 i dziesiątej płyty Sodom - "M-16". Niniejszy album to z całą pewnością jeden z najsłynniejszych krążków grupy obok "Agent Orange" oraz "In the Sign of Evil". "M-16" to  koncepcyjny album, który w całości opowiada o wojnie w Wietnamie i wszelkich jej okropieństwach dając nam bardzo anty-wojenne przesłanie. Sodom, mając już wtedy tyle lat grania na karku, wciąż nie stracili pazura i nagrali płytę nie tylko mocną, ale również świetnie brzmiącą i zawierającą bardzo nośne numery (wręcz hity!), takie jak "Napalm in the Mourning" (z początkiem zaczerpniętym z "Czasu Apokalipsy"), tytułowy "M-16" oraz "Marines" z chwytliwym refrenem - "Marines! They are fighting for you! Marines!". Nie zabrakło również numerów, gdzie uderzają w nas typowe dla zespołu riffy, które mówią - "Tak! To jest Sodom!". Przykładem są tu "Minejumper", "Genocide" czy chociażby "Cannon Fodder" - każdy to istny killer. Niniejszy album to również niesamowita spójność estetyki i aspektów wizualnych, poczynając od bardzo wymownej okładki, kończąc na zdjęciach zespołu w wojennym rynsztunku w scenerii wietnamskiej dżungli i wiosek. Wszystko to składa się na naprawdę rewelacyjny album i autentycznie jedną z najlepszych płyt, jaką Sodom kiedykolwiek nagrali. Aby odpowiednio upamiętnić i przypomnieć ten krążek, BMG wraz z zespołem przygotował winylową i kompaktową reedycję "M-16". W kwestii winyla dostajemy podwójny pomarańczowy LP w okładce gatefold i kopertach przyozdobionych tekstami utworów oraz zdjęciami grupy. Niestety zabrakło bookletu, plakatu czy jakiekolwiek wkładki, co zawsze ubogaca tego typu wydania. Zastrzeżeń nie mam natomiast w kwestii CD. Dostajemy tu solidny digibook z bogatą książeczką. Tutaj poligrafia wyszła znakomicie! Do brzmienia również nie mogę się przyczepić. Wznowienie wyszło solidnie i z czystym sumieniem mogę je wam polecić, ja jestem bardzo zadowolony. Wersja CD to mus, natomiast winyl rekomenduję die-hard fanom.

https://www.facebook.com/sodomized 

Zakup płyty w Polsce (oficjalny dystrybutor) 

http://www.sodomized.info/ 

 


English translation:

On the occasion of the twentieth anniversary of the album's release, we go back to 2001 and Sodom's tenth album - "M-16". This album is for sure one of the most famous from this group, next to "Agent Orange" and "In the Sign of Evil". "M-16" is a concept album that is all about the Vietnam War and all its horrors, providing a very anti-war message. Sodom, already after so many years of playing back then, still didn't lose their claw and recorded an album not only strong, but also sounding great and containing very catchy tunes (even hits!), such as "Napalm in the Mourning" (with the beginning taken from "Apocalypse Now"), the title "M-16" and "Marines" with a catchy chorus - "Marines! They are fighting for you! Marines!". There were also tracks, where we are hit by riffs typical of the band that say - "Yes! This is Sodom!". Examples are "Minejumper", "Genocide" or even "Cannon Fodder" - each one is a real killer. This album is also an incredible coherence of aesthetics and visual aspects, starting with a very meaningful cover, ending with photos of the band in war gear in the scenery of the Vietnamese jungle and villages. It all adds up to a truly amazing record and genuinely one of the best albums Sodom have ever made. In order to properly commemorate and recall this album, BMG and the band prepared a vinyl and compact reissue of the "M-16". As for the vinyl, we get a double orange LP with a gatefold cover and envelopes decorated with lyrics and photos of the group. Unfortunately, there is no booklet, poster or any inserts, which always enriches this type of edition. However, I have no to complain about the CD. Here we get a solid digibook with a rich booklet. I cannot say anything wrong about the sound either. The reissue is solid and I can recommend it to you with a clear conscience, I am very pleased with how it turned out in general. The CD version is a must, while the vinyl is recommended to the die-hard fans.






 



środa, 17 listopada 2021

Baxaxaxa - Catacomb Cult (The Sinister Flame 2021)

Po niemal 30 latach istnienia Baxaxaxa wydaje swój debiut i jest niemal pozamiatane. To bez wątpienia jeden z najlepszych materiałów black metalowych, jakie pojawiły się w tym roku. Może to proste granie i niczego nowego tu nie usłyszymy, ale jest tak pełne emocji i klimatu, że kompletnie tym wygrywa! "Catacom Cult" to black metal jeszcze sprzed norweskiej fali, to ogromne wypływy Hellhammer/Celtic Frost, ale przede wszystkim Samael z czasów "Worship Him". Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to własnie "Worship Him" naszych czasów. Myślę, że każdy kto jest fanem wspomnianej płyty Samael usłyszawszy "Catacomb Cult" zostanie przeniesiony do tamtego momentu w przeszłości, poczuje tę samą aurę i mistycyzm, jakim to granie wtedy emanowało. Baxaxaxa zaklęła w tej płycie coś demonicznego i iście piekielnego, coś co rzuci na słuchacza czar. Fani starej polskiej sceny będę również w stanie usłyszeć tutaj odległe echa dema naszego rodzimego Pandemonium. Muzyka Baxaxaxa jest niczym rytuał, celebracja black metalowej sztuki. Bardzo szanuję zespoły, które wciąż czują tę muzykę i potrafią wciąż zaszczepić w nią coś świeżego, obudzić tamte emocje z przeszłości. Płyta must-have!



English translation:

After nearly 30 years of existence, Baxaxaxa releases its debut and is almost sweps the competition. It is undoubtedly one of the best black metal materials to come out this year. Maybe it's simple and we won't hear anything new here, but it's so full of emotions and atmosphere that it completely wins with it! "Catacom Cult" is a black metal from before the Norwegian wave, it is a huge outflow of Hellhammer/Celtic Frost, but most of all Samael from the times of "Worship Him". I am even tempted to say that this is the "Worship Him" ​​of our times. I think that everyone who is a fan of the mentioned Samael album, hearing "Catacomb Cult" will be moved to that moment in the past, will feel the same aura and mysticism that this stuff emanated with back then. Baxaxaxa enchanted something demonic and hellish in this album, something that will cast a spell on the listener. Fans of the old Polish scene will also be able to hear distant echoes of the demo of Pandemonium. Baxaxaxa's music is like a ritual, a celebration of black metal art. I really respect the bands that still feel this music and can still instill something fresh into it, awaken those emotions from the past. A must-have album!




czwartek, 11 listopada 2021

Demonztrator - Sinister Forces of Hatred (Ossuary Records 2021)

Nie jestem jakimś specjalnym fanem thrash metalu, nigdy nie przepadałem za tym stylem grania, poza kilkoma wyjątkami, do jakich należy stara Metallica, Slayer, Kat oraz Destruction. Nic innego nie jest w stanie mnie w tym graniu zachwycić, jest dla mnie bardzo wtórne, często pozbawione klimatu i pomysłów. Dlatego też postanowiłem zmierzyć się z jakimś obecnym thrashowym wydawnictwem, żeby zobaczyć co w trawie piszczy, może się przekonać lub dopisać coś do listy wyjątków. Padło na nowy materiał od fińskiego Demonztratora, który wydało Ossuary Records. "Sinister Forces of Hatred" to już drugi pełny krążek tej grupy, który oscyluje wokół klimatów bliskim późniejszemu Slayer, Exodus, Overkill, może miejscami i Testament czy nowszemu Destruction. Materiał brzmi bardzo profesjonalnie, mocno. Są tam chwytliwe riffy i nawet sporo melodii, wokale też niczego sobie (przypominają mi trochę Schmiera) - mocne, z pazurem. To bardzo poprawny thrashowy materiał, dynamiczny, z odpowiednim kopem. Ogólnie rzecz biorąc, i chcąc być totalnie obiektywnym, nie ma do czego się przyczepić. Jednakże będąc subiektywnym, to ta poprawność "Sinister Forces of Hatred" mnie wynudziła i miałem wrażenie, że niemal każdy numer jest na to samo kopyto - zmienia się tylko riff. Płyta wleciała jednym uchem, a wyleciała drugim. Nie wiem, może faktycznie tradycyjny thrash, to nie moja bajka i nie powinienem się do tego grania dotykać. Z całej płyty zapamiętałem tylko "Into the Mouth of Madness", bo tam się coś faktycznie działo. Było trochę heavy metalowych zagrywek, jakiś klimacik, przemknął akustyk, nawet gdzieś zahaczyło o death/thrash. Naprawdę fajny numer. Reszta niestety nie podeszła, nie dla mnie po prostu. Spróbowałem sobie ponownego podejścia do trashowego grania i już wiem, żeby raczej sobie odpuścić. Płyta do polecenia dla tylko dla thrashowych wyjadaczy.




English translation:

I'm not a special thrash metal fan, I've never really liked this style of playing, with a few exceptions like old Metallica, Slayer, Kat and Destruction. Nothing else can delight me in this sound, it is very secondary to me, often devoid of climate and ideas. That's why I decided to challenge some current thrash release to see what's going on out there, maybe find out or add something to the list of exceptions. I have chosen the new material from the Finnish Demonztrator, released by Ossuary Records. "Sinister Forces of Hatred" is the second full-length album of this group, which oscillates around the atmosphere close to the later Slayer, Exodus, Overkill, and maybe Testament or the newer Destruction. The material sounds very professional, strong. There are catchy riffs and even a lot of melodies, the vocals are also remarkable (they remind me a bit of Schmier) - strong, with an edge. This is a very correct thrash material, dynamic, with the right punch. Overall, and wanting to be totally objective, there's nothing to complain about. However, being subjective, this correctness of "Sinister Forces of Hatred" bored me and I had the impression that almost every track is the same thing - only the riff changes. The record flew in with one ear and flew out with the other. I don't know, maybe thrash metal is actually not my cup of tea and I shouldn't touch it again. I only remembered "Into the Mouth of Madness" from the whole album, because there was really something happening there. There were some heavy metal elements, some kind of atmosphere, acoustic touch, even some death/thrash attempt. A really cool composition. The rest, unfortunately, didn't appeal to me that much, it's just not for me. I tried to re-approach thrash and I already know I should let it go. A CD to be recommended for thrash maniacs only.