To ostatnia recenzja w 2019 roku. Niestety, nie udało mi się napisać o wszystkich albumach, o których chciałem, nie wszystkie udało się nabyć czy otrzymać do recenzji. Brak czasu i obowiązki nie pozwoliły na więcej. Niemniej większość płyt, na których mi zależało, pojawiły się na blogu. Nie może też zabraknąć najnowszego Blut Aus Nord, tym bardziej, że pod koniec grudnia pojawi się w podsumowaniu.
Trzeba już na początku przyznać, że to pierwszy taki album w dorobku Blut Aus Nord, mimo całej różnorodności w ich dyskografii. Fundamentem jest tu Black Metal i ambientowe formy na których tle maluje się cały muzyczny pejzaż "Hallucinogen". Przede wszystkim jest to album majestatyczny, niesamowicie przestrzenny, wybrzmiewający głośnym echem (chyba jeden z najbardziej nasiąkniętych tymi cechami spośród tych, które w swoim życiu słyszałem), a jednocześnie tak przystępny w odbiorze. Astralny, hipnotyczno-transowy klimat dominuje nad całą płytą. Nie brakuje tu ciekawych, dających się zapamiętać melodii wygrywanych przez ściany gitar. Z jeden strony, każda z tych kompozycji nabiera nośności, pełna jest dynamiki, energii, a z drugiej równie dobrze może być odbierana jako twór mantryczny, o charakterze kontemplacyjnym. Może to też zasługa tego, że nie ma tu tak wielu wokali (to album przede wszystkim instrumentalny), są raczej na drugim planie w charakterze chórów czy inkantacji. Zatem, jak sami widzicie, "Hallucinogen" pełen jest sprzeczności, ale sprzeczności jakimś cudem współgrających ze sobą, pięknie współgrających, co czyni ten album tak wyjątkowym. Utwory ułożone są jak dobra fabuła - nie brak nastroju, zwrotów akcji, niespodzianek i charakterystycznych elementów. Blut Aus Nord zapewnili tu chwile mocniejszych uderzeń, klimatycznych wyciszeń, melodyjnych pasaży oraz wycieczek w mrok - istny róg obfitości artystycznej. Mogę szczerze powiedzieć, że udało im się po raz kolejny stworzyć nie tylko coś nowego, ale i dzieło praktycznie bez skazy, kawał solidnej, spójnej muzyki, której słucha się z zapartym tchem od początku do końca!
https://www.facebook.com/Vindsval.official/
https://blutausnord.bandcamp.com/album/hallucinogen
English translation:
This is the last review in 2019. Unfortunately, I could not write about all the albums I wanted, not all of them were purchased or received for review. Lack of time and obligations did not allow for more. However, most of the albums I cared about appeared on the blog. The latest Blut Aus Nord cannot be missed, especially since it will appear in the summary at the end of December.
First of all, it must be admitted that this is the first such album among the works of Blut Aus Nord, despite all the diversity in their discography. The foundation here is Black Metal and ambient forms, on which the whole musical landscape of "Hallucinogen" is being painted. First of all, it is a majestic, incredibly spacious material, resounding with loud echo (probably one of the most saturated with these features among those that I have heard in my life), and at the same time so accessible. Astral, hypnotic/trance atmosphere dominates the entire work. There is no lack of interesting, memorable melodies played by the wall of guitars. On the one hand, each of these compositions acquires a carrying capacity, is full of dynamics, energy, and on the other hand, it may well be perceived as of mantric, contemplative character. Maybe it is also due to the fact that there are not so many vocals (this is primarily an instrumental album), they are rather in the background as choirs or incantations. So, as you can see, "Hallucinogen" is full of contradictions, but contradictions that somehow interact with each other, interact beautifully, which makes this album so special. The songs are arranged like a good story - there is no lack of mood, twists and turns, surprises and characteristic elements. Blut Aus Nord provided here moments of stronger hits, climatic slower parts, melodic passages and trips into the darkness - a real cornucopia. I can honestly say that they have once again created not only something new, but also a virtually flawless work, a piece of solid, coherent music that you listen to with a bated breath from beginning to the end!
piątek, 20 grudnia 2019
niedziela, 15 grudnia 2019
Kommando Baphomet - Blood Gospel of Satanic Inquisition (Godz Ov War 2019)
Pełniak Portugalczyków z Kommando Baphomet to dzieło dla fanów wszelkiego bluźnierstwa, surowizny oraz ogólnej piwnicy. Bestialski wokal, siekące i gęste riffy, ogólny chaos i zniszczenie. Zero wytchnienia i rozmieniania się na drobne. Jednym słowem to, co w oldschoolowym Black/Death Metalu najlepsze. Nowości zero, ale świeżość w tym jest, energia również. I to w sumie najważniejsze. Ciężko powiedzieć tu nawet coś więcej, ten materiał mówi sam za siebie i silenie się na doszukiwanie się w tym graniu czegoś więcej - poza bezpośredniością i konkretnym planem na siebie i swoje granie - nie ma specjalnie sensu. Jest to materiał skierowany do tych, dla których esencją Metalowej sztuki i celem samym w sobie jest konkretne, tradycyjne łojenie. Może ten materiał nie zawojuje sceny, ale z pewnością trafi do wszystkich entuzjastów podziemia i jego sprawdzonych formuł. Trzeba powiedzieć, że Godz Ov War ma szczęście do wynajdowania takich zespołów. Nie ma w nich niczego nadzwyczajnego, ale każdy jeden ma w sobie tego ducha i pasję do granej muzyki, umiejętności jej tworzenia i generowania nie tylko spójnej estetyki, ale i odpowiedniego klimatu. I takim zespołem jest Kommando Baphomet. "Blood Gospel of Satanic Inquisition" nie jest pionierski, nie jest to coś, z czym byście się już nie spotkali tu i ówdzie, ale z całą pewnością potrafi wciągnąć w swą czarcią otchłań i zatrzymać na dłuższą chwilę. Szczery i poniewierający Black/Death Metal!
http://godzovwar.com/
https://godzovwarproductions.bandcamp.com/album/blood-gospels-of-satanic-inquisition
English translation:
Full-length debut of Portugese Kommando Baphomet is a work for fans of all blasphemy, rawness and basement sound in general. Bestial vocals, slashing and dense riffs, all that chaos and destruction. No respite and watering down. In a word, all that is best in oldschool Black/Death Metal. Nothing new here, but there is freshness in it, as well as energy. And that's the most important thing. It's hard to say even more here, this material speaks for itself and trying to find something more in it - besides directness and a specific plan for yourself and your art - does not make much sense. It is a material addressed to those for whom the essence of Metal art and the goal itself is a specific, traditional way of playing. Maybe this material will not conquer the scene, but it will certainly find its way to all enthusiasts of underground and its proven formulas. It must be said that Godz Ov War is lucky in finding such bands. There is nothing extraordinary about them, but each one has this spirit and a passion for the music played, the ability to create it and generate not only a coherent aesthetics, but also the right climate. And such a band is Kommando Baphomet. "Blood Gospel of Satanic Inquisition" is not pioneering, it is not something you would not meet here and there, but it can certainly pull you into its devilish abyss and hold there for some time. Honest and sinister Black/Death Metal!
http://godzovwar.com/
https://godzovwarproductions.bandcamp.com/album/blood-gospels-of-satanic-inquisition
English translation:
Full-length debut of Portugese Kommando Baphomet is a work for fans of all blasphemy, rawness and basement sound in general. Bestial vocals, slashing and dense riffs, all that chaos and destruction. No respite and watering down. In a word, all that is best in oldschool Black/Death Metal. Nothing new here, but there is freshness in it, as well as energy. And that's the most important thing. It's hard to say even more here, this material speaks for itself and trying to find something more in it - besides directness and a specific plan for yourself and your art - does not make much sense. It is a material addressed to those for whom the essence of Metal art and the goal itself is a specific, traditional way of playing. Maybe this material will not conquer the scene, but it will certainly find its way to all enthusiasts of underground and its proven formulas. It must be said that Godz Ov War is lucky in finding such bands. There is nothing extraordinary about them, but each one has this spirit and a passion for the music played, the ability to create it and generate not only a coherent aesthetics, but also the right climate. And such a band is Kommando Baphomet. "Blood Gospel of Satanic Inquisition" is not pioneering, it is not something you would not meet here and there, but it can certainly pull you into its devilish abyss and hold there for some time. Honest and sinister Black/Death Metal!
piątek, 13 grudnia 2019
Forest Whispers - Do Szkarłatnego Czyśćca EP (Fallen Temple 2019)
Poczynania Forest Whispers obserwuję niemal od początku. Z płyty na płytę ich Black Metal stawał się coraz lepszy, coraz lepiej brzmiący, dojrzały. Wraz z pełnym albumem "Arkany Zniewolenia" oraz niniejszą EPką zespół zakończył - w mojej opinii - drogę do odnalezienia własnego "ja". "Do Szkarłatnego Czyśćca" to materiał z już oszlifowanym stylem, całkiem przyzwoitą produkcją i chyba najlepszymi technicznie i kompozycyjnie utworami w dorobku Forest Whispers. Jest już pełen skład - wokalista, dwie gitary, a i chrzest sceniczny też za nimi. Znajdziecie tu te same inspiracje, jakie towarzyszą grupie od samego początku, czyli miks wpływów Pagan Black Metalu i jego klasycznego oblicza, połączenie brzmień polskiej i norweskiej sceny lat 90. w nowym, świeżym wydaniu. Może "efektu wow" tu nie ma, ale Forest Whispers trzyma poziom. Pomysłów, jak i umiejętności nie brakuje. Każdy ich kolejny materiał to słyszalny dowód muzycznej świadomości i ciągłego doskonalenia się, dążenia do perfekcji na obranej ścieżce. Cóż, czekamy zatem na ich kolejną płytę, a w międzyczasie możemy zatapiać się w mroczne odmęty Szkarłatnego Czyśćca. Polecam!
https://www.facebook.com/ForestWhispers/
https://forestwhispers.bandcamp.com/
https://shop.fallentemple.pl/
English translation:
I have been observing Forest Whispers almost from the beginning. From record to record their Black Metal was getting better, better sounding, more mature. Along with the full album "Arkany Zniewolenia" and this EP, the band ended, in my opinion, the path to finding their own "I". "Do Szkarłatnego Czyśćca" (To Scarlet Purgatory) is a material with an already shaped style, quite decent production. It is probably their best achievement technically and compositionally. There is already a full line-up - a vocalist, two guitars, first live performances are also already behind them. You will find here the same inspirations that accompany the group from the very beginning, i.e. a mix of Pagan Black Metal influences and its classic form, a combination of sounds of the Polish and Norwegian '90s scene in a new, fresh incarnation. Maybe the "wow effect" is not here, but Forest Whispers keeps the level. There is no lack of ideas and skills. Each of their subsequent materials is audible evidence of musical awareness and continuous improvement, striving for perfection on the chosen path. Well, we are waiting for their next album, and in the meantime, we can sink into the dark depths of the Scarlet Purgatory. Recommended!
https://www.facebook.com/ForestWhispers/
https://forestwhispers.bandcamp.com/
https://shop.fallentemple.pl/
English translation:
I have been observing Forest Whispers almost from the beginning. From record to record their Black Metal was getting better, better sounding, more mature. Along with the full album "Arkany Zniewolenia" and this EP, the band ended, in my opinion, the path to finding their own "I". "Do Szkarłatnego Czyśćca" (To Scarlet Purgatory) is a material with an already shaped style, quite decent production. It is probably their best achievement technically and compositionally. There is already a full line-up - a vocalist, two guitars, first live performances are also already behind them. You will find here the same inspirations that accompany the group from the very beginning, i.e. a mix of Pagan Black Metal influences and its classic form, a combination of sounds of the Polish and Norwegian '90s scene in a new, fresh incarnation. Maybe the "wow effect" is not here, but Forest Whispers keeps the level. There is no lack of ideas and skills. Each of their subsequent materials is audible evidence of musical awareness and continuous improvement, striving for perfection on the chosen path. Well, we are waiting for their next album, and in the meantime, we can sink into the dark depths of the Scarlet Purgatory. Recommended!
wtorek, 10 grudnia 2019
Tribulation - Down Below (Century Media 2018)
Rok temu pojawił się czwarty album w dorobku Tribulation - "Down Below". I jak sobie Szwedzi na nim poczynają? Odpowiedź jest tu dosyć
prosta i myślę, że większość osób podzieli moją opinię. "Down Below"
jest naturalną kontynuacją "The Children of the Night", pogłębieniem
obranej wtedy formuły i drugim krokiem w jej wnętrze. Teraz tak - czy to dobrze, czy źle? Cóż, tutaj można się spierać. Z jednej strony mamy konsekwencję i
ugruntowanie stylu, co jest bardzo na plus. Mamy przynajmniej cztery naprawdę
porywające numery. Nie ukrywam, że jestem zadowolony ze ścieżki, którą obrali. Ich notabene bardzo oryginalny Death Metal z pierwszej płyty mógłby, pomimo ogromnego
potencjału, gdzieś po czasie przepaść, a tak ruszyli w kierunku jeszcze
bardziej nietuzinkowym, totalnie własnym. Połączyli najlepsze elementy tzw.
Dark Metalu oraz resztek swoich Death Metalowych początków (chodzi tu przede
wszystkim o wokal, bez którego nie byłoby to to samo), posypując całość
klasycznymi elementami gotyckiego grania, zarówno metalowej i rockowej formy.
Na bogato i odważnie, tego nie można im odmówić (chociaż czasem balansują na
granicy kiczu, ale w ostateczności wychodzą obronną ręką). Ważne, że płyta nie
jest od swojej poprzedniczki gorsza, jest równie dobra, trzyma poziom i serwuje
kilka naprawdę zapadających w pamięć momentów - "The Lament", "Nightbound",
"Lacrimosa" oraz oryginalny, majestatyczny "The World". Owe
kompozycje już wpisały się na stałe do setlisty Tribulation i grane są na większości
koncertów. Atmosfera płyty też robi swoje, mroczna, niepokojąca, odwołująca się
w swej estetyce do dawnych czarno-białych horrorów z "Nosferatu" na
czele.
Druga strona medalu to fakt, że potencjalnie może brakować
tu bardziej zauważalnego kroku (chociaż "The World" teoretycznie takowym jest) naprzód, jakiegoś konkretnego zaskoczenia. Płytę można śmiało
potraktować jako drugą część "The Children of the Night" (brzmienie i
konstrukcja utworów jest niemal bliźniacza), co dla wielu odbiorców może oznaczać
stagnację, brak pomysłu, powtarzalność. Jednak ja uważam, że zespół podjął tu
właściwy krok i nagrał płytę, która umocniła ich muzyczne "ja",
zdefiniowała brzmienie. Jest jakby zwieńczeniem stopniowych przemian stylistycznych, jakie zespół
przechodził na swoich poprzednich płytach. Uważam, że właśnie w takim
kontekście należy ją rozpatrywać. Potencjalny minus zaczyna być wtedy zaletą
"Down Below".
Na Tribulation zacząłem zwracać uwagę już na poziomie
debiutu, bardzo polubiłem po trzecim albumie, ale to wraz z omawianym tu
materiałem i zobaczeniem zespołu na żywo stałem się ich ogromnym fanem. Nikt nie gra jak oni; grupa jest niepodrabialna, ma własny, oryginalny styl i
umiejętność tworzenia wyjątkowego klimatu. "Down Below" może być
śmiało ich wizytówką i dziełem stojącym na równi z przełomowym dla nich
"The Children of the Night". Czekam na kolejny ich materiał i nawet
nie będę oponował, gdyby dalej pozostało to w tym samym schemacie, bo on
autentycznie się sprawdza. Niemniej liczę na kolejny, ciekawy krok naprzód.
Tymczasem ogromnie ten album polecam!
http://www.tribulation.se/
https://kingsroadmerch.com/tribulation/region/
http://www.tribulation.se/
https://kingsroadmerch.com/tribulation/region/
English translation:
A year ago, the fourth album in Tribulation's discography was released - "Down Below". And how did the Swedes manage to accomplish their goal? The answer here is quite simple and I think that most people will share my opinion. "Down Below" is a natural continuation of "The Children of the Night", a deepening of the formula chosen at the time and a second step into its interior. Now, is it good or bad? Well, here you can argue. On one hand, we have consistency and polishing the style, which is an advantage. We have at least four really exciting tracks. I must admit that I am happy with the path they have chosen. Their very original Death Metal from the first album could, despite the enormous potential, disappear somewhere after a while, and so they moved in an even more unusual, totally their own direction. They combined the best elements of the so-called Dark Metal and the remnants of their Death Metal beginnings (this is primarily about the vocals without which it would not be the same), sprinkling the whole with classic elements of gothic stuff, in its both metal and rock form. In a rich and bold manner, that can't be denied (although sometimes they balance on the verge of kitsch, but eventually they come out unscathed). It is important that the album is not worse than its predecessor, it is equally good, keeps the level and serves some really memorable moments - "The Lament", "Nightbound", "Lacrimosa" and the original, majestic "The World". These compositions are already permanently inscribed in the Tribulation setlist and are played at most concerts. The album's atmosphere also makes a lot here - dark, disturbing, referring in its aesthetics to the old black and white horrors with "Nosferatu" at the forefront.
The other side of the coin is the fact that there may potentially be a more noticeable step forward (although "The World" theoretically is), some specific surprise. The album can be safely treated as the second part of "The Children of the Night" (the sound and construction of the songs are almost identical), which for many recipients may mean stagnation, lack of idea, repetition. However, I think that the band has taken the right step here and recorded an album that strengthened their musical "I", defined the sound. It is like the end of the gradual stylistic changes that the band underwent on their previous albums. I believe that it is in this context that it should be considered. The potential disadvantage then becomes the "Down Below" advantage.
I started to pay attention to Tribulation at the debut level, I really liked it after the third album, but it was along with the material discussed here and seeing the band live that made me become their huge fan. No one plays like them, the group is one-of-a-kind, has its own original style and the ability to create a unique atmosphere. "Down Below" can be easily their showcase and work on a par with their groundbreaking "The Children of the Night". I am waiting for their next material and I will not even object if it still stays in the same pattern, because it works really well. Nevertheless, I am counting on another interesting step forward. In the meantime, I highly recommend this album!
The other side of the coin is the fact that there may potentially be a more noticeable step forward (although "The World" theoretically is), some specific surprise. The album can be safely treated as the second part of "The Children of the Night" (the sound and construction of the songs are almost identical), which for many recipients may mean stagnation, lack of idea, repetition. However, I think that the band has taken the right step here and recorded an album that strengthened their musical "I", defined the sound. It is like the end of the gradual stylistic changes that the band underwent on their previous albums. I believe that it is in this context that it should be considered. The potential disadvantage then becomes the "Down Below" advantage.
I started to pay attention to Tribulation at the debut level, I really liked it after the third album, but it was along with the material discussed here and seeing the band live that made me become their huge fan. No one plays like them, the group is one-of-a-kind, has its own original style and the ability to create a unique atmosphere. "Down Below" can be easily their showcase and work on a par with their groundbreaking "The Children of the Night". I am waiting for their next material and I will not even object if it still stays in the same pattern, because it works really well. Nevertheless, I am counting on another interesting step forward. In the meantime, I highly recommend this album!
niedziela, 8 grudnia 2019
Nekkrofukk - Antikkrist Venomous Uteroplacental Injekktor Of Goat Semen & Mephistophallus Thermonukklear Messiah Violation (Putrid Cult 2019)
Nekkrofukk to zespół, który już jakiś czas temu wyrobił sobie w podziemiu nie lada renomę i reprezentuje wszystko to, czym jest muzyka metalowa w swoim najbardziej surowym, obskurnym i obrazoburczym obliczu. Może nie jest to nic nowego, ale jest to bardzo prawdziwe i wiarygodne w swym wyrazie, zarówno muzycznie, jak i wizualnie. Na tym właśnie polega fenomen Nekkrofukk. Ta szczerość, bezkompromisowość i wyczucie.
Trzeci album tylko ten stan rzeczy potwierdza. Brzmienie i swój własny charakterystyczny wizerunek ma już twór Lorda K wyrobiony. To te same, konsekwentne, bluźniercze, smoliste wyziewy cuchnące na kilometr siarką i spalenizną, tylko brzmiące jeszcze gęściej i wyraziściej niż na poprzednich materiałach, a wokale zdają się być bardziej bestialskie niż kiedykolwiek. Ciężar tego materiału niemal wgniata w glebę. Swoje robi też siedzący za perkusją Diabolizer. Nadal jest to materiał nienaruszający zbytnio bariery 30 minut, ale tu więcej nie trzeba. W takiej skondensowanej formule Nekkrofukk wypada najlepiej. Uderza konkretnie, z przytupem, i znika, zmuszając do wciśnięcia "play" ponownie. Żeby tradycji stało się zadość, z okładki spogląda na nas kolejna inkarnacja kozła, jaki od zawsze zdobi każde wydawnictwo zespołu. Teraz jest tylko uzbrojony w nieśmiertelną w tej estetyce maskę przeciwgazową. No kult, hehe! Tak jak zawsze staram się tego słowa nie nadużywać, tak w przypadku Nekkrofukk po prostu nie da się inaczej. Cóż tu więcej mówić, metal to the bone!
https://www.putridcult.pl/
https://www.facebook.com/PutridCult/
English translation:
Nekkrofukk is a band that has already gained a huge reputation in the underground and represents everything that metal music is in its most raw, obscure and blasphemous version. It may not be anything new, but it is very true and honest in its expression, both musically and visually. This is what the Nekkrofukk phenomenon is all about. This sincerity, uncompromising attitude and feeling of what it all should be like.
The third album only confirms this. The sound and characteristic image of Lord K's creation have already been established. These are the same, consistent, blasphemous, tarry fumes with a strong stench of sulfur, just sounding even more dense and expressive than on previous materials, and the vocals seem to be more bestial than ever. The heaviness of this material almost chops you off your feet. Diabolizer sitting behind the drums also does his job. It is still material that does not break that much the 30-minute barrier, but you don't need more here. In this condensed formula, Nekkrofukk performs their best. It hits you hard and clean, and disappears, forcing to press "play" again. To fulfill the tradition, another incarnation of the goat looks at us from the cover, the image that has always adorned each band's release. Now it is only armed with a gas mask - so immortal in this aesthetics. Pure cult, haha! As always, I try not to overuse this word, but in the case of Nekkrofukk it just can't be done otherwise. What can I say, metal to the bone!
Trzeci album tylko ten stan rzeczy potwierdza. Brzmienie i swój własny charakterystyczny wizerunek ma już twór Lorda K wyrobiony. To te same, konsekwentne, bluźniercze, smoliste wyziewy cuchnące na kilometr siarką i spalenizną, tylko brzmiące jeszcze gęściej i wyraziściej niż na poprzednich materiałach, a wokale zdają się być bardziej bestialskie niż kiedykolwiek. Ciężar tego materiału niemal wgniata w glebę. Swoje robi też siedzący za perkusją Diabolizer. Nadal jest to materiał nienaruszający zbytnio bariery 30 minut, ale tu więcej nie trzeba. W takiej skondensowanej formule Nekkrofukk wypada najlepiej. Uderza konkretnie, z przytupem, i znika, zmuszając do wciśnięcia "play" ponownie. Żeby tradycji stało się zadość, z okładki spogląda na nas kolejna inkarnacja kozła, jaki od zawsze zdobi każde wydawnictwo zespołu. Teraz jest tylko uzbrojony w nieśmiertelną w tej estetyce maskę przeciwgazową. No kult, hehe! Tak jak zawsze staram się tego słowa nie nadużywać, tak w przypadku Nekkrofukk po prostu nie da się inaczej. Cóż tu więcej mówić, metal to the bone!
https://www.putridcult.pl/
https://www.facebook.com/PutridCult/
English translation:
Nekkrofukk is a band that has already gained a huge reputation in the underground and represents everything that metal music is in its most raw, obscure and blasphemous version. It may not be anything new, but it is very true and honest in its expression, both musically and visually. This is what the Nekkrofukk phenomenon is all about. This sincerity, uncompromising attitude and feeling of what it all should be like.
The third album only confirms this. The sound and characteristic image of Lord K's creation have already been established. These are the same, consistent, blasphemous, tarry fumes with a strong stench of sulfur, just sounding even more dense and expressive than on previous materials, and the vocals seem to be more bestial than ever. The heaviness of this material almost chops you off your feet. Diabolizer sitting behind the drums also does his job. It is still material that does not break that much the 30-minute barrier, but you don't need more here. In this condensed formula, Nekkrofukk performs their best. It hits you hard and clean, and disappears, forcing to press "play" again. To fulfill the tradition, another incarnation of the goat looks at us from the cover, the image that has always adorned each band's release. Now it is only armed with a gas mask - so immortal in this aesthetics. Pure cult, haha! As always, I try not to overuse this word, but in the case of Nekkrofukk it just can't be done otherwise. What can I say, metal to the bone!
czwartek, 28 listopada 2019
Beastlurker - Sanguine Elixir of Psychotropic Divination (Godz ov War 2019)
Takie płyty lubię, na takie czekam, takich chyba najczęściej słucham - konkretnych, energicznych, emanujących pasją i świadomością tego, co się gra. Nie muszą na nowo odkrywać koła, nie muszą przynosić eksperymentów czy niesamowicie oryginalnych pomysłów. Wystarczy, że wnoszą nową jakość, potrafią wciągnąć, zawitać w odtwarzaczu przynajmniej te kilka razy. Taka jest właśnie debiutancka EPka Beastlurker. Zespół gra totalnie i w punkt to, co można określić sformułowaniem Black/Death Metal. Zero kombinowania, konkretnie i na temat! Pierwsze minuty i już dostajemy z głośników srogi łomot! Fani takich ekip jak na przykład Stillborn oraz Teitanblood będą w piekło wzięci. Cztery utwory składające się na "Sanguine Elixir of Psychotropic Divination" mają niebywały potencjał w swojej niszy. Widać, że chłopaki mają i talent, i warsztat, co daje im szansę na wybicie się wśród konkurencji - jednym słowem jest w tym materiale "to coś". Gratuluję Gregowi nosa, że przygarnął ich do swojej wytwórni, bo coś może z tego być. Na razie jest dobrze i rodzi to konkretne oczekiwania względem pełnej płyty. Z chęcią będę miał na Bestlurker oko, Wam też radzę.
https://www.facebook.com/Beastlurker-254410612148116/
http://godzovwar.com/
https://godzovwarproductions.bandcamp.com/album/sanguine-elixir-of-psychotropic-divination
English translation:
I like such records, I await such ones, I think I listen to them most often - specific, energetic, emanating with passion and awareness of what is played. They don't have to reinvent the wheel, they don't have to bring experiments or unbelievably original ideas. It's enough that they create a new quality, grab your attention, visit the record player at least a few times. Example of such is without a doubt a debut EP by Beastlurker. The band plays totally in a way that can be described as Black/Death Metal. No bullshit, just straight to the point! The first minutes and we already get a severe blow from the speakers! Fans of bands such as Stillborn and Teitanblood will have a hell of a pleasure. The four songs making up "Sanguine Elixir of Psychotropic Divination" have incredible potential in their niche. You can see that the guys have both talent and technical skills, which give them a chance to stand out among the competition - in a word, this material has "that thing". I congratulate Greg on finding and adding them to his label. There may be something out of it. For now, it is good and it raises high expectations when it comes to full-length album. I will gladly keep an eye on Bestlurker, I advise you to do so as well.
https://www.facebook.com/Beastlurker-254410612148116/
http://godzovwar.com/
https://godzovwarproductions.bandcamp.com/album/sanguine-elixir-of-psychotropic-divination
English translation:
I like such records, I await such ones, I think I listen to them most often - specific, energetic, emanating with passion and awareness of what is played. They don't have to reinvent the wheel, they don't have to bring experiments or unbelievably original ideas. It's enough that they create a new quality, grab your attention, visit the record player at least a few times. Example of such is without a doubt a debut EP by Beastlurker. The band plays totally in a way that can be described as Black/Death Metal. No bullshit, just straight to the point! The first minutes and we already get a severe blow from the speakers! Fans of bands such as Stillborn and Teitanblood will have a hell of a pleasure. The four songs making up "Sanguine Elixir of Psychotropic Divination" have incredible potential in their niche. You can see that the guys have both talent and technical skills, which give them a chance to stand out among the competition - in a word, this material has "that thing". I congratulate Greg on finding and adding them to his label. There may be something out of it. For now, it is good and it raises high expectations when it comes to full-length album. I will gladly keep an eye on Bestlurker, I advise you to do so as well.
wtorek, 26 listopada 2019
Concilium - The Oblivion of Time in the Dim Light (Putrid Cult 2019)
Concilium to tajemniczy Black Metalowy projekt muzyków Summon i Necrobode. Tajemniczy i stosunkowo oryginalny, łączący ze sobą pewien majestat, niesamowitą wręcz przestrzenność dźwięku (chociaż - jak na podziemie przystało - surowego) oraz nieokiełznany chaos. Debiutancka EPka, "The Oblivion of Time in the Dim Light", to z jednej strony niemal lita, klimatyczna ściana dźwięku, w której wokal jest tylko dodatkiem. Istnieje gdzieś w tle i są to bardziej odległe krzyki niż konkretna, pierwszoplanowa część kompozycji. Z drugiej, po uważnym odsłuchu, zaczyna się dostrzegać jej niepozorną wielowarstwowość; jak to mówią - w tym szaleństwie jest metoda. Ta monotonia, bo nie przewija się tu zbyt wiele zmian tempa czy różnorodność riffów, kreuje tu niesamowitą magię, pewną wyjątkowość, tym bardziej, że takich tworów jak Concilium nie ma na scenie zbyt wiele. EPka jest nad wyraz spójna i, mimo czterech zawartych tu utworów, ma się czasem wrażenie słuchania jednej bardzo długiej kompozycji. I to nie przeszkadza. Na pierwsze minuty odsłuchu dzieło niepozorne, acz z każdą kolejną zyskuje. Po czasie ma się ochotę do tych piekielnych pasaży powrócić. "The Oblivion of Time in the Dim Light" to wycieczka do najgłębszych otchłani piekła i ludzkiego umysłu, to ścieżka dźwiękowa do wszystkiego, co najmroczniejsze, wypaczone, niepokojąco niepojęte. Szczerze polecam, kawał dobrego, nieszablonowego Black Metalu!
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Concilium is a mysterious Black Metal project by musicians involved in Summon and Necrobode. Mysterious and relatively original, combining a certain majesty, incredible spatiality of the sound (though raw as befits the underground) and unbridled chaos. The debut EP, "The Oblivion of Time in the Dim Light", is an almost solid, atmospheric wall of sound in which the vocal is just an addition. It exists somewhere in the background and these are more distant screams than the specific, foreground part of the composition. On the other hand, after careful listening, one begins to notice its inconspicuous multilayeredness, as they say - to this madness, there is a method. This monotony, because there are not too many tempo changes, or a variety of riffs, creates amazing magic, a certain uniqueness, all the more so because there are not that many acts on the scene such as Concilium. The EP is extremely coherent and, despite the four songs included here, one sometimes has the impression of listening to one very long composition. And it can be treated as an advantage in this case. For the first minutes of listening, the work is inconspicuous, but with each subsequent it grows. After a while you feel like returning to these infernal passages. "The Oblivion of Time in the Dim Light" is a trip to the deepest depths of hell and the human mind, it is a soundtrack to everything that is dark, distorted, disturbingly inconceivable. I highly recommend, a piece of good, unconventional Black Metal!
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Concilium is a mysterious Black Metal project by musicians involved in Summon and Necrobode. Mysterious and relatively original, combining a certain majesty, incredible spatiality of the sound (though raw as befits the underground) and unbridled chaos. The debut EP, "The Oblivion of Time in the Dim Light", is an almost solid, atmospheric wall of sound in which the vocal is just an addition. It exists somewhere in the background and these are more distant screams than the specific, foreground part of the composition. On the other hand, after careful listening, one begins to notice its inconspicuous multilayeredness, as they say - to this madness, there is a method. This monotony, because there are not too many tempo changes, or a variety of riffs, creates amazing magic, a certain uniqueness, all the more so because there are not that many acts on the scene such as Concilium. The EP is extremely coherent and, despite the four songs included here, one sometimes has the impression of listening to one very long composition. And it can be treated as an advantage in this case. For the first minutes of listening, the work is inconspicuous, but with each subsequent it grows. After a while you feel like returning to these infernal passages. "The Oblivion of Time in the Dim Light" is a trip to the deepest depths of hell and the human mind, it is a soundtrack to everything that is dark, distorted, disturbingly inconceivable. I highly recommend, a piece of good, unconventional Black Metal!
piątek, 22 listopada 2019
Cadaveric Possession - Sephirothic Desiccation (Putrid Cult 2019)
Kolejne bardzo dobre wydawnictwo tej jesieni. Za sprawą Morgula i jego Putrid Cult dostajemy pierwszą w dorobku Cadaveric Possesion EPkę. Sześć Black/Death metalowych hymnów dla wielbicieli Bestial Raids, Archgoat, Beherit, Blasphemy, Nekkrofukk i tym podobnych. Jednym słowem - szatan, skóry, ćwieki, maski p-gaz i ogólne bluźnierstwo podane w formie ciężkich niczym walec kompozycji. Ich demo i pełny album były naprawdę solidnymi tytułami w temacie, ale ten materiał to sztos! Cadaveric Possession opanowali tę diabelską formułę do perfekcji i nie mają czego zazdrościć legendom, które tego typu granie niegdyś wykuwały. Prosto, ciężko, bez półśrodków, bez oglądania się za siebie, bez udziwnień - takie jest to granie. Czysta destrukcja i ogień czeluści piekielnych! No i jeszcze na dokładkę okładka autorstwa Lorda K. Charakterystyczna, jak wszystkie jego grafiki, i spójna z zawartością, klimat robi konkretny. Ta surowość i konsekwencja obranej muzycznej ścieżki służą zespołowi i dzięki temu już są w podziemiu znani. Czekam na kolejnego pełniaka i tak poniewierający materiał, jak na "Sephirothic Desiccation". Maniakom konkretów w metalu i srogiego łojenia dobrej jakości jak najbardziej polecam. Musicie to mieć! Nie ma zmiłuj! Także śmigać do Morgula i zamawiać cedek, piekło czekać nie będzie!
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Another very good release of this fall. Thanks to Morgul and his Putrid Cult, we get the first EP in the history of Cadaveric Possesion. Six Black/Death metal hymns for fans of Bestial Raids, Archgoat, Beherit, Blasphemy, Nekkrofukk and other bands of this kind. In a word - Satan, leather, studs, gas masks and overall blasphemy given in the form of mass-heavy compositions. Their demo and full album were really solid titles in the subject, but this material is a killer! Cadaveric Possession has mastered this devilish formula to perfection and they have nothing to envy the legends that once forged this type of playing. Straight, hard, without substitutes, without looking back, without any unnecassary additions - that's how it is. Pure destruction and the fire from the infernal depths! And additionally, the cover by Lord K. Characteristic, like all his graphics, and consistent with the content, it makes the atmosphere of the record unexeptional. This rawness and consistency of the chosen musical paths serve the band and they are already known in the underground. I look forward to the next full-length and such awesome material like "Sephirothic Desiccation". For fans of concrete strike in metal and good quality stuff. You must have it! No exceptions! So, contact Morgul and order your copy, hell will not wait!
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Another very good release of this fall. Thanks to Morgul and his Putrid Cult, we get the first EP in the history of Cadaveric Possesion. Six Black/Death metal hymns for fans of Bestial Raids, Archgoat, Beherit, Blasphemy, Nekkrofukk and other bands of this kind. In a word - Satan, leather, studs, gas masks and overall blasphemy given in the form of mass-heavy compositions. Their demo and full album were really solid titles in the subject, but this material is a killer! Cadaveric Possession has mastered this devilish formula to perfection and they have nothing to envy the legends that once forged this type of playing. Straight, hard, without substitutes, without looking back, without any unnecassary additions - that's how it is. Pure destruction and the fire from the infernal depths! And additionally, the cover by Lord K. Characteristic, like all his graphics, and consistent with the content, it makes the atmosphere of the record unexeptional. This rawness and consistency of the chosen musical paths serve the band and they are already known in the underground. I look forward to the next full-length and such awesome material like "Sephirothic Desiccation". For fans of concrete strike in metal and good quality stuff. You must have it! No exceptions! So, contact Morgul and order your copy, hell will not wait!
poniedziałek, 18 listopada 2019
Dagorath/Occultum/Mordhell/Czort - Under the White Flame split (Under the Sign of Garazel / Only Death is Real 2019)
Chyba - jak do tej pory - najbardziej kompleksowy split, jaki miałem w łapach. Aż cztery grupy i to same dobre ekipy z naszego Black Metalowego podziemia. "Under the White Flame" to sojusz Dagorath, Occultum, Mordhell oraz Czorta. Każda z grup przygotowała na to wydawnictwo premierowe kawałki. No i jest tu czego słuchać, bez dwóch zdań. Obok splitu Beastcraft/Black Altar, to chyba najlepsze tego typu wydawnictwo, jakie słyszałem od dwóch lat. A więc do rzeczy. Dagorath i Occultum prezentują nam bardziej rozbudowane numery, pełne klimatu, odrobiny melodii, ociekające rytualną, mroczną atmosferą. Oba zespoły, co nie nagrają, to jestem pod wrażeniem wyczucia i łączenia tylu fajnych cech i wyciągania z Black Metalu samej jego najlepszej esencji. Brzmienie obu grup jest potężne, momentami wręcz przytłaczające swoją mocą. Kompozycje są zbalansowane, nie brakuje tu zarówno kanonad, jak i tych wolniejszych pasaży. Occultum, mimo że podobne, ma nieco więcej z tej rytualności i klimatu, jest bardziej płynne, więcej tu melodii. Dagorath jest jakby odrobinę bardziej nastawiony na surowszą, mniej subtelną formę. Potem wchodzi bezlitosny Mordhell i rozpętuje istną burzę bluźnierstwa i chaosu. Ich granie skierowane jest w Black/Thrashowym kierunku, jest bardziej bezpośrednie i organiczne, co wyróżnia ich spośród pozostałych grup na splicie. Jest obskurnie, dziko i bez najmniejszych kompromisów. Na koniec materiał od Czorta, który jest tą majestatyczną częścią splitu - poważną, miarową, na swój sposób dostojną dawką mroku. Sporo klimatu robią tu dosyć wyraźnie wykrzyczane polskie teksty, co nie jest znowu tak powszechną w temacie praktyką.
Na chwilę obecną śmiało można ten split potraktować jako wizytówkę polskiego podziemnego Black Metalu - "Nie wiesz, nie znasz? Odpal sobie to, na tym krążku jest niemal wszystko, co najlepsze!". Jeden z tegorocznych "must have", bezapelacyjnie!
English translation:
I think this is so far the most comprehensive split I've had in my hands. As many as four groups and all top ones from Polish Black Metal underground. "Under the White Flame" is an alliance of Dagorath, Occultum, Mordhell and Czort. Each group has prepared premiere compositions for this release. And there is something to listen to, without a doubt. Alongside the Beastcraft/Black Altar split, it's probably the best release of this kind I've heard in two years. So, to the point. Dagorath and Occultum present us with more elaborate tracks, full of climate, a bit of melody, dripping with a ritual, dark atmosphere. Both bands, no matter what they record, make me feel impressed with the sense and combination of so many cool features and extracting best essence of Black Metal. The sound of both groups is powerful, sometimes overwhelming with its power. The compositions are balanced, there are both cannonades and some slower passages. Occultum, although similar, has a bit more of this ritual climate, it is more fluid, there are more melodies here. Dagorath is a bit more focused on a primitive, less subtle form. Then enters the merciless Mordhell and unleashes a real storm of blasphemy and chaos. Their stuff is turned towards the Black/Thrash direction, it is more straightforward and organic, which distinguishes them from other groups on the split. It is obscure, wild and without the slightest compromise. Finally, the material from Czort, which is the majestic part of the split - a serious, steady, dignified dose of darkness in its own way. Quite a lot of climate here is thanks to clearly shouted Polish lyrics, which is not such a common practice in this subject.
At the moment, this split can easily be treated as a showcase of Polish underground Black Metal - "You are not familiar, you don't know it? Check this out, this album has almost all the best!". One of this year's "must-haves", definitely!
sobota, 16 listopada 2019
Patricide - Capitis Capri Sancti (Mara Production 2019)
Kawał historii w nowym wydaniu. Patricide zaistnieli niegdyś na scenie, ale dosłownie na moment (1993/94 rok). Nagrali demo, które niestety nie doczekało się publikacji i słuch po nich zaginął. Ten rok przynosi reaktywację w oryginalnym duecie (Mantas i Baron) oraz pełną płytę. Składa się na nią pięć starych, nagranych na nowo kompozycji, trzy premierowe utwory oraz cover Sacrilegium.
Death Metal w wykonaniu Patricide to wycieczka do początku lat 90., tylko w nieco nowszym brzmieniu. Słuchając ich materiału, przypominają się stare dokonania Vader, Armageddon, Betrayer, a wraz z tym unikatowość naszej sceny na tle pozostałych. Do ich gry wkrada się też odrobina melodii rodem ze Szwecji, okraszonej mocarnym, gęstym brzemieniem. Wokal kojarzy się natomiast z nieco brutalniejszymi grupami, takimi jak Deicide czy Cannibal Corpse. I co fajne, starsze utwory w ogóle od nowych nie odstają, wydają się być stworzone w tym samym czasie, płyta jest bardzo spójna pod tym względem. Bardzo dobrze się tego słucha i są to utwory, do których ma się ochotę wielokrotnie powracać. Jest w tym energia, pasja i radość z grania, a to od razu podnosi jakość muzyki. Dobrze, że panowie zdecydowali się wskrzesić Patricide i nagrać debiutancki album. Efekt jest bardzo dobry i rodzi pytanie, czy jest szansa na kolejne płyty, może koncerty. Mam nadzieję, że na "Capitis Capri Sancti" zespół nie poprzestanie i jeszcze o nich usłyszymy.
https://www.facebook.com/Patricide-band-2063304213768843/
https://patricide1.bandcamp.com/
English translation:
A piece of history in a new incarnation. Patricide appeared on the scene once, but literally for a moment (1993/94). They recorded a demo, which unfortunately was not published and they vanished for a very long time. This year brings reactivation in the original line-up (Mantas and Baron) and the full-length album. It consists of five old, newly recorded compositions, three premiere songs and a cover of Sacrilegium.
Death Metal performed by Patricide is a trip to the early '90s, only in a slightly newer sound. Listening to their material reminds us of the old achievements of Vader, Armageddon, Betrayer, and with that the uniqueness of our scene in comparison to the others. A bit of Swedish melody creeps into the game together with a strong, dense production. Vocals are associated with slightly more brutal groups, such as Deicide and Cannibal Corpse. And what is cool, older songs do not stand out from the new ones at all, they seem to be created during the same period of time, the album is very consistent in this case. It's very enjoyable listening to it and these are songs you want to return to over and over again. There is energy, passion and joy of playing in it, which immediately increases the quality of music. It's good that these gentlemen decided to resurrect Patricide and record their debut album. The effect is very good and raises the question of whether there is a chance for next albums, maybe concerts. I hope that the band will not stop at "Capitis Capri Sancti" and we will hear about them again.
Death Metal w wykonaniu Patricide to wycieczka do początku lat 90., tylko w nieco nowszym brzmieniu. Słuchając ich materiału, przypominają się stare dokonania Vader, Armageddon, Betrayer, a wraz z tym unikatowość naszej sceny na tle pozostałych. Do ich gry wkrada się też odrobina melodii rodem ze Szwecji, okraszonej mocarnym, gęstym brzemieniem. Wokal kojarzy się natomiast z nieco brutalniejszymi grupami, takimi jak Deicide czy Cannibal Corpse. I co fajne, starsze utwory w ogóle od nowych nie odstają, wydają się być stworzone w tym samym czasie, płyta jest bardzo spójna pod tym względem. Bardzo dobrze się tego słucha i są to utwory, do których ma się ochotę wielokrotnie powracać. Jest w tym energia, pasja i radość z grania, a to od razu podnosi jakość muzyki. Dobrze, że panowie zdecydowali się wskrzesić Patricide i nagrać debiutancki album. Efekt jest bardzo dobry i rodzi pytanie, czy jest szansa na kolejne płyty, może koncerty. Mam nadzieję, że na "Capitis Capri Sancti" zespół nie poprzestanie i jeszcze o nich usłyszymy.
https://www.facebook.com/Patricide-band-2063304213768843/
https://patricide1.bandcamp.com/
English translation:
A piece of history in a new incarnation. Patricide appeared on the scene once, but literally for a moment (1993/94). They recorded a demo, which unfortunately was not published and they vanished for a very long time. This year brings reactivation in the original line-up (Mantas and Baron) and the full-length album. It consists of five old, newly recorded compositions, three premiere songs and a cover of Sacrilegium.
Death Metal performed by Patricide is a trip to the early '90s, only in a slightly newer sound. Listening to their material reminds us of the old achievements of Vader, Armageddon, Betrayer, and with that the uniqueness of our scene in comparison to the others. A bit of Swedish melody creeps into the game together with a strong, dense production. Vocals are associated with slightly more brutal groups, such as Deicide and Cannibal Corpse. And what is cool, older songs do not stand out from the new ones at all, they seem to be created during the same period of time, the album is very consistent in this case. It's very enjoyable listening to it and these are songs you want to return to over and over again. There is energy, passion and joy of playing in it, which immediately increases the quality of music. It's good that these gentlemen decided to resurrect Patricide and record their debut album. The effect is very good and raises the question of whether there is a chance for next albums, maybe concerts. I hope that the band will not stop at "Capitis Capri Sancti" and we will hear about them again.
czwartek, 14 listopada 2019
Hell's Coronation - Ritual Chalice of Hateful Blood (Godz ov War 2019)
Doczekaliśmy się wreszcie pełniaka od Hell's Coronation! 39 minut rytualnego, gęstego, Black Metalowego grania utrzymanego w wolnych i średnich tempach. Kłaniają się tu echa i inspiracje takimi hordami jak Xantotol, Taranis z czasów "Obscurity", stary Samael, Hellhammer / Celtic Frost czy nawet tego, co Zepar tworzył w ramach Mastiphal, plus jeszcze więcej jadu, diabła i woni siarki. "Ritual Chalice of Hateful Blood" jest też swoistą sumą poprzednich materiałów, jakie znamy z ich EPek i splitu. Ten sam styl i sznyt, atmosfera, ale podane w lepszym, mam wrażenie, tłustszym brzmieniu. Hell's Coronation wraz z "Unholy Blades of the Devil", czyli poprzednim ich materiałem, stał się dla mnie synonimem kunsztu w tym podziemnym, surowym i totalnie bezkompromisowym podejściu do Black Metalu. Pełny album tylko mnie w tym utwierdził. Zepar i Coffincrusher to właściwi ludzie na właściwym miejscu, z pasją i wyczuciem tej sztuki. Da się wyczuć, że ta muzyka to coś więcej niż same dźwięki, ma to głębię i klimat, jakiś mroczny, magiczny pierwiastek. I to nadaje jej wyjątkowości, a przede wszystkim autentyczności. Może Hell's Coronation koła nie odkrywa, nie redefiniuje tematu, ale to konkretne granie, styl i forma tego nie wymagają. Tu trzeba konsekwencji i zespół ją ma. Na "Ritual Chalice of Hateful Blood" dostajemy sprawdzoną już formułę, ale wciąż ma w sobie coś, co sprawia, że materiał się nie nudzi, a jego przewidywalność nie przekłada się na wadę, a zaletę. Czekam na kolejne nagrania tej grupy i wiem, że się nie zawiodę! Najnowszy album to udowadnia i z pewnością jest jednym z najjaśniejszych (a może najczarniejszych?) punktów na mapie tegorocznych nowości naszej rodzimej sceny BM. Polecam i podpisuję się pod tym obiema dłońmi! Najlepsze wydawnictwo Godz of War tej jesieni, zarówno w formie, jak i treści!
https://www.facebook.com/hellscoronation/
http://godzovwar.com/shop/pl/
English translation:
We finally have a full-length album from Hell's Coronation! 39 minutes of ritual, dense, Black Metal kept in slow and medium tempos. There are echoes and inspirations from hordes such as Xantotol, Taranis from the times of "Obscurity", old Samael, Hellhammer / Celtic Frost or even what Zepar created in Mastiphal back in the days, plus even more venom, the devil and the smell of sulfur. "Ritual Chalice of Hateful Blood" is also a kind of sum of previous materials we know from their EPs and split. The same style, atmosphere, but served in a better, I feel, fatter sound. Hell's Coronation, together with "Unholy Blades of the Devil", which is their previous material, has become for me a synonym of craftsmanship in this underground, raw and totally uncompromising approach to Black Metal. The full album only ensured me. Zepar and Coffincrusher are the right people in the right place, with passion and a sense of this art. One can feel that this music is more than just sounds, it has depth and atmosphere, some dark, magical element. And this gives it uniqueness and, above all, authenticity. Maybe Hell's Coronation does not discover the wheel, it does not redefine the theme, but it is not the specific sound, style and form that may require it. Here you need consistency and the band has it. On "Ritual Chalice of Hateful Blood" we get a proven formula, but it still has something that makes the material interesting, and its predictability does not appear as a disadvantage, but a strong point. I look forward to the next recordings of this group and I know that I will not be disappointed! The latest album proves it and is certainly one of the brightest (or perhaps the darkest?) marks on the map of this year's news from Polish BM scene. I recommend it and sign that with both hands! Best Godz of War release of this fall, both in form and content!
https://www.facebook.com/hellscoronation/
http://godzovwar.com/shop/pl/
English translation:
We finally have a full-length album from Hell's Coronation! 39 minutes of ritual, dense, Black Metal kept in slow and medium tempos. There are echoes and inspirations from hordes such as Xantotol, Taranis from the times of "Obscurity", old Samael, Hellhammer / Celtic Frost or even what Zepar created in Mastiphal back in the days, plus even more venom, the devil and the smell of sulfur. "Ritual Chalice of Hateful Blood" is also a kind of sum of previous materials we know from their EPs and split. The same style, atmosphere, but served in a better, I feel, fatter sound. Hell's Coronation, together with "Unholy Blades of the Devil", which is their previous material, has become for me a synonym of craftsmanship in this underground, raw and totally uncompromising approach to Black Metal. The full album only ensured me. Zepar and Coffincrusher are the right people in the right place, with passion and a sense of this art. One can feel that this music is more than just sounds, it has depth and atmosphere, some dark, magical element. And this gives it uniqueness and, above all, authenticity. Maybe Hell's Coronation does not discover the wheel, it does not redefine the theme, but it is not the specific sound, style and form that may require it. Here you need consistency and the band has it. On "Ritual Chalice of Hateful Blood" we get a proven formula, but it still has something that makes the material interesting, and its predictability does not appear as a disadvantage, but a strong point. I look forward to the next recordings of this group and I know that I will not be disappointed! The latest album proves it and is certainly one of the brightest (or perhaps the darkest?) marks on the map of this year's news from Polish BM scene. I recommend it and sign that with both hands! Best Godz of War release of this fall, both in form and content!
środa, 13 listopada 2019
1349 - The Infernal Pathway (Season of Mist 2019)
Dla mnie numer jeden, jeżeli chodzi o tegoroczne wydawnictwa Black Metalowe! 1349 może nie są jakoś mocno rozchwytywani, powszechnie znani, ale są zespołem o silnej i niegasnącej pozycji, nie tylko na scenie norweskiej/europejskiej, ale i ogólnoświatowej. Ta ekipa jest, moim zdaniem, symbolem trwałości i niezłomności w tej muzyce. Od lat idą swoją własną ścieżką, nie oglądając się na nikogo, na żadne trendy. Zespołem, który wciąż wierny jest swoim korzeniom i temu, co niegdyś sobie postanowili - grać Black Metal bez upiększeń, wierny tej bezkompromisowej, bezpośredniej formie, z nawiązaniem do początków stylu i tego jakim oni chcą aby był.
W kwestii podsumowania powiem jedno: 7., album w dorobku 1349 to dzieło, do którego nie ma startu wiele powstałych w tym roku materiałów, i to nawet zespołów o jeszcze większej od nich renomie. Absolutne opus magnum w ich dorobku i najprawdopodobniej moja płyta roku!
Poniżej przedstawiłem limitowany box (z alternatywną okładką, również autorstwa Jordana Barlowa), w którym, poza samą płytą (digipak w formie odwróconego krzyża), dostajemy jeszcze ogromną flagę z grafiką płyty oraz naszywkę.
https://www.facebook.com/1349official/
https://legion1349.wdex.siteman.no/
English translation:
For me, number one when it comes to this year's Black Metal releases! 1349 may not be well-sought after, widely known, but they are a band with a strong and indelible position, not only on the Norwegian/European scene, but also on the global one. This band is, in my opinion, a symbol of durability and steadfastness in this music. For years, they have been following their own path, not looking at anyone, any trends. A band that is still true to their roots and what they once decided - to play Black Metal without embellishments, faithful to this uncompromising, direct form, referring to the beginnings of style and the way they want it to be.
"The Infernal Pathway" is like the culmination of their previous works, a material combining the group's past achievements with the newer ones. Something like the mixture of "Beyond the Apocalypse", "Demonoir" (reusing and referring to the concept of Tunnels of Set) and "Massive Cauldron of Chaos". There is this noticeable admixture of Thrash (well, it was present from the very beginning of 1349, which still distinguishes them from most bands of this genre), there is a lot of climate, building the atmosphere, melody elements, carrying, cutting riffs and fire, which always present in their works. There is no lack of this needed, powerful blow, chaos, and I do not mean disorder here. Another feature of "The Infernal Pathway" is its remarkable maturity and coherence. The album has absolutely nothing missing. It is tangible, audible proof that Black Metal in its rawness, extreme form does not have to sound bad, dirty. Here, thanks to a very refined sound, intricate production, an essential album was created, filled with both form and content. Such albums predispose in their time to the name of classics and works, I dare say, that could inspire others. What is important and what I always value, is an immediate desire to return to a given material. "The Infernal Pathway" can be proud to possess the "play again" syndrome. The record draws, and the fact that there are no longueurs here - it is dynamic throughout the entire 40 minutes of its duration - tempts you to play it again. Listen to the opening "Abyssos Antithesis", its follower "Through Eyes of Stone", the single one "Dodskamp" or "Striding the Chasm" rushing hell-bent, and everything will become obvious and you will love this album as much as I do.
Regarding the summary, I will say one thing: the 7th album of 1349 is a work to which many of the materials created this year, and even bands with an even greater reputation than them, have no start. An absolute magnum opus in their achievements and, most likely, my album of the year!
Below is a limited box (with an alternative cover, also by Jordan Barlow), in which, apart from the CD itself (digipak in the form of an inverted cross), we get a huge flag with the album artwork and a patch.
niedziela, 3 listopada 2019
Ahret Dev - Hellish (Vox Mortiis 1997 / Godz Ov War 2019)
Jedna z legend polskiego Death Metalu. Radomski Ahret Dev to jeden z zespołów, który zasługiwał na znacznie więcej, a na pewno nie na to, aby tak szybko zniknąć ze sceny. Zarówno ich dema (nawet to pod szyldem Wenetis), jak i jedyny, pełny album "Hellish", to światowy poziom wykonawczy. Spotkała się tu brutalność Deicide, energia i solówki Vader oraz odrobina technicznego zacięcia Violent Dirge. Może kulało to trochę pod względem brzmienia, produkcji, ale nie zawsze wszystko dało się dociągnąć do perfekcji, trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Warunki i możliwości były, jakie były. Mimo to zespół grał na wyżej wspomnianym albumie jak natchniony. Co z tego, że to tylko niespełna 30 minut materiału, gdy bije na głowę sporo dłuższych i okazalszych dzieł. "Hellish" to taki swoisty nieoszlifowany diament. Ich granie to nie był już nawet wynik autentycznej pasji w temacie, ale faktycznych umiejętności, kreatywności i świadomości granej muzyki. Gdyby czasy były wtedy bardziej sprzyjające, a chłopakom starczyło determinacji, to myślę, że mieliby szansę zajść tak daleko, jak na przykład Decapitated. To im się należało. Zespół zostawił po sobie 2 dema, pełen album, trochę rehów i to, co stworzyli jeszcze jako Wenetis. To wszystko znajdziecie na tegorocznym wznowieniu z ramienia Godz Ov War. Mamy tu nie tylko samą płytę, ale właśnie wszystkie te pozostałe materiały dodane na oddzielnym dysku. Gregowi należy się szacun za ponowne tego wydanie i formę, jaką tu przyjął. O takich zespołach i płytach, jak dzieło Ahret Dev, trzeba pamiętać, trzeba o nich przypominać, bo na to zasługują. Polecać nie będę, bo dla każdego fana naszej sceny i Death Metalu brak tej pozycji na półce to zbrodnia niewybaczalna! Amen!
https://www.facebook.com/ahretdevofficial/
https://www.instagram.com/ahret_dev_official/
http://godzovwar.com/shop/pl/
English translation:
One of the legends of Polish Death Metal. Ahret Dev from Radom (Poland) is one of the bands that deserved much more, and certainly not to disappear from the scene so quickly. Both their demos (even the one under the name Wenetis) and the only full album "Hellish" are a world-class performance level. Deicide's brutality, Vader's energy and guitar solos met here, as well as a bit of technical stuff of Violent Dirge. Maybe it was a bit lame in terms of sound and production, but not everything could be perfect, you have to be aware of it. Conditions and possibilities were what they were. Despite this, the band played on the above mentioned album as inspired. The fact that it is only less than 30 minutes of material does not change the conclusion that it was better than many longer and more complex works in the field. "Hellish" is a kind of rough diamond. Band's playing was not even the result of a real passion in the subject, but the actual skills, creativity and awareness of the music they performed. If the times were more favorable then, and the boys had enough determination, I think they would have a chance to get as far as, for example, Decapitated. It was their due. The band left 2 demos, a full-length album, some rehearsals and what they created as Wenetis. You'll find it all on this year's reissue by Godz Ov War. We have here not only the album itself, but all those other materials added on a separate disc. Greg deserves respect for this release and the way he has done it. You have to remember about bands and records like the work of Ahret Dev, they deserve it. I will not recommend it, because for every fan of Polish scene and Death Metal, the lack of this album on the shelf is an unforgivable crime! Amen!
https://www.facebook.com/ahretdevofficial/
https://www.instagram.com/ahret_dev_official/
http://godzovwar.com/shop/pl/
English translation:
One of the legends of Polish Death Metal. Ahret Dev from Radom (Poland) is one of the bands that deserved much more, and certainly not to disappear from the scene so quickly. Both their demos (even the one under the name Wenetis) and the only full album "Hellish" are a world-class performance level. Deicide's brutality, Vader's energy and guitar solos met here, as well as a bit of technical stuff of Violent Dirge. Maybe it was a bit lame in terms of sound and production, but not everything could be perfect, you have to be aware of it. Conditions and possibilities were what they were. Despite this, the band played on the above mentioned album as inspired. The fact that it is only less than 30 minutes of material does not change the conclusion that it was better than many longer and more complex works in the field. "Hellish" is a kind of rough diamond. Band's playing was not even the result of a real passion in the subject, but the actual skills, creativity and awareness of the music they performed. If the times were more favorable then, and the boys had enough determination, I think they would have a chance to get as far as, for example, Decapitated. It was their due. The band left 2 demos, a full-length album, some rehearsals and what they created as Wenetis. You'll find it all on this year's reissue by Godz Ov War. We have here not only the album itself, but all those other materials added on a separate disc. Greg deserves respect for this release and the way he has done it. You have to remember about bands and records like the work of Ahret Dev, they deserve it. I will not recommend it, because for every fan of Polish scene and Death Metal, the lack of this album on the shelf is an unforgivable crime! Amen!
czwartek, 31 października 2019
Nadsvest - Kolo Ognja i Zeleza (Under the Sign of Garazel 2019)
Jeden z krążków najbogatszych w zróżnicowanie wpływów, jaki usłyszałem w tym roku. Aż głowa mała, ile można znaleźć na nim odniesień. Taka jest właśnie debiutancka EPka Nadsvest, serbsko - nowozelandzkiego projektu, łączącego Black Metal z mrocznym, serbskim folklorem. Wypada to kapitalnie! Czyste, jakby barytonowe, chóralne zaśpiewy, pogłos, elementy epickości i melodii połączone z agresją i żywiołem Black Metalu. Z jednej strony atakują nas elementy stylistyki takich zespołów jak Darkthrone, Satyricon, 1349, Mayhem, a z drugiej Wędrujący Wiatr, Malokarpatan, Over the Voids czy Arkona. Nawet jakieś echa Bathory da się tu znaleźć miejscami. Zostało to wszystko połączone misternie i z pomysłem, dając naprawdę oryginalny i wręcz porywający efekt. Dobre brzmienie tylko te walory uwydatnia. Szacun należy się nie tylko samemu zespołowi, ale też wydawcy - Under the Sign of Garazel. Mieli nosa, że będzie to coś wyjątkowego i się nie pomylili. Myślę, że "Kolo Ognja i Zeleza" porwie dosłownie każdego entuzjastę tych nieco bardziej ekstremalnych brzmień i podziemnej sceny. Te cztery utwory, jakie składają się na ów materiał, to zapowiedź bardzo obiecującego grania, które ma szansę zdobyć spore grono fanów i odbić się echem po scenie na nieco dłużej. Tego im życzę i czekam z niecierpliwością na pełną płytę.
https://www.utsogp.pl/
English translation:
One of the most complex records - when it comes to the diversity of influences - that I've heard this year. It's surprising how many references can be found on it. This is the debut EP of Nadsvest, a Serbian-New Zealand project combining Black Metal with dark, Serbian folklore. It's great! Pure, baritone-like, choral chants, reverb, elements of epicness and melody combined with aggression and fury of Black Metal. On the one hand, we are stormed by elements of the style of bands such as Darkthrone, Satyricon, 1349, Mayhem, and on the other - Wędrujący Wiatr, Malokarpatan, Over the Voids or Arkona. Even Bathory's echoes can be found here in some places. It was all combined intricately and with an idea, giving a really original and even thrilling effect. Good sound only enhances these qualities. Respect is due not only to the band itself, but also to the publisher - Under the Sign of Garazel. At some point they knew that it would be something special and they were not mistaken. I think that "Kolo Ognja and Zeleza" will literally capture every enthusiast of these slightly more extreme sounds and the underground scene. Four songs that make up this material are a preview of a very promising stuff, which has a chance to win a large group of fans and be heard throughout the scene for a little longer. I wish them that and look forward to the full album.
https://www.utsogp.pl/
English translation:
One of the most complex records - when it comes to the diversity of influences - that I've heard this year. It's surprising how many references can be found on it. This is the debut EP of Nadsvest, a Serbian-New Zealand project combining Black Metal with dark, Serbian folklore. It's great! Pure, baritone-like, choral chants, reverb, elements of epicness and melody combined with aggression and fury of Black Metal. On the one hand, we are stormed by elements of the style of bands such as Darkthrone, Satyricon, 1349, Mayhem, and on the other - Wędrujący Wiatr, Malokarpatan, Over the Voids or Arkona. Even Bathory's echoes can be found here in some places. It was all combined intricately and with an idea, giving a really original and even thrilling effect. Good sound only enhances these qualities. Respect is due not only to the band itself, but also to the publisher - Under the Sign of Garazel. At some point they knew that it would be something special and they were not mistaken. I think that "Kolo Ognja and Zeleza" will literally capture every enthusiast of these slightly more extreme sounds and the underground scene. Four songs that make up this material are a preview of a very promising stuff, which has a chance to win a large group of fans and be heard throughout the scene for a little longer. I wish them that and look forward to the full album.
The Devil's Sermon - Nie ma boga nad Diabła (Putrid Cult 2019)
Esencjonalny i intrygujący Black Metal z polskimi tekstami. Płyta z jednej strony nieodkrywająca nowych rejonów, ale potrafiąca oczarować swoją unikalną atmosferą i ładunkiem emocjonalnym, swoim wydźwiękiem. Logo grupy przypomina swym konceptem logo Darkthrone, lecz nie są to te rejony. To Black Metal totalnie naszej sceny, chociaż osobnicy tworzący ten zespół wykuwają swą sztukę w Anglii. W jakiś sposób są to klimaty bliskie Mgle, Dagorath, Czortowi, ale z mrokiem i agresją Death Like Mass i Cultes Des Ghoules. Płyta w swym przekazie dedykowana jest samemu Rogatemu jako symbolowi buntu i tryumfu wolnej woli. Ma w sobie coś z mrocznej poezji, jaką kiedyś parało się chociażby Taranis czy Profanum. Z pewnością nie jest to płyta, której brakuje własnego charakteru. Potrafi zatrzymać słuchacza na dłużej i nie zanudzić, zachęcić do powrotu za jakiś czas. To pierwszy album w dorobku The Devil's Sermon, a już szykuje się sztuka, która predysponuje do pójścia swą własną niepodległą ścieżką, nie oglądając się na trendy panujące na scenie. Bardzo ciekawi mnie, co pokaże kolejny materiał, czy pociągnie klimat i struktury, jakie tu zastaliśmy, te tnące gitarowe pasaże, zajadłe wokale i niedającą wytchnąć sekcję rytmiczną. Myślę, że tak się stanie, że tego nie zabraknie, podobnie jak przesłania niniejszego krążka, bo przecież "Nie ma boga nad Diabła".
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Essential and intriguing Black Metal with Polish lyrics. The album, on the one hand, does not reveal new areas, but is able to enchant with its unique atmosphere and emotions, its overtones. The group's logo resembles the one of Darkthrone, but this is not this kind of Black Metal. This is the one totally of Polish scene character, although the individuals forming this band forge their art in England. Somehow these are climates close to Mgła, Dagorath, Czort, but with darkness and aggression of for example Death Like Mass or Cultes Des Ghoules. The album in its message is dedicated to the Horned one himself as a symbol of rebellion and triumph of free will. It has something of the dark poetry that Taranis or Profanum once used to express themselves. It is certainly not an album that lacks its own character. It can keep the listener for a longer time and not bore him, encourage him to return in a while. This is the first album among The Devil's Sermon's achievements, and their art predisposes to follow its own independent path, without looking at the trends on the scene. I am very interested in what the next material will show, whether it will attract by the climate and structures we found here, these cutting guitar passages, fierce vocals and the rhythmical section that won't let you breathe. I think it will be like that and not fade away, just like the message of this album, because "There is no god above the Devil".
https://www.putridcult.pl/
English translation:
Essential and intriguing Black Metal with Polish lyrics. The album, on the one hand, does not reveal new areas, but is able to enchant with its unique atmosphere and emotions, its overtones. The group's logo resembles the one of Darkthrone, but this is not this kind of Black Metal. This is the one totally of Polish scene character, although the individuals forming this band forge their art in England. Somehow these are climates close to Mgła, Dagorath, Czort, but with darkness and aggression of for example Death Like Mass or Cultes Des Ghoules. The album in its message is dedicated to the Horned one himself as a symbol of rebellion and triumph of free will. It has something of the dark poetry that Taranis or Profanum once used to express themselves. It is certainly not an album that lacks its own character. It can keep the listener for a longer time and not bore him, encourage him to return in a while. This is the first album among The Devil's Sermon's achievements, and their art predisposes to follow its own independent path, without looking at the trends on the scene. I am very interested in what the next material will show, whether it will attract by the climate and structures we found here, these cutting guitar passages, fierce vocals and the rhythmical section that won't let you breathe. I think it will be like that and not fade away, just like the message of this album, because "There is no god above the Devil".
środa, 30 października 2019
Sacrilegium - Ritus Transitorius (Werewolf Promotion 2019)
Sacrilegium powraca z kolejnym albumem, co prawda już bez Nantura na pokładzie, ale za to w pięknym stylu. Nic nie wskazuje na to, aby ich sztuka miała ulec zmianie czy się zachwiać. Suclagus pewnie dowodzi na swoim okręcie i jak najbardziej dorównuje wokalnie swojemu koledze, którego w tej kwestii zastąpił. "Ritus Transitorius" to w sporym stopniu dzieło zakorzenione w Black Metalu lat 90., ale niepozbawione świeżości i tego jedynego w swoim rodzaju klimatu, z którego Sacrilegium od zawsze słynęło. Spotyka się tu stare z nowym. Już od pierwszych dźwięków każdej z 8 zawartych tu kompozycji słyszę wyraźne echa dawnych dokonań chociażby Darkthrone, a i ich własnej muzyki z czasów kultowej płyty Wicher (najlepszym przykładem są takie kompozycje jak "Ritual", "Zapomniana Potęga" czy "Przejście"). Jednym słowem - stara szkoła podnosi łeb! Nawet jakieś drobne elementy Death oraz Thrash Metalu są tu miejscami powplatane. Aż mi się morda cieszy, jak widzę, że wciąż można tak misternie operować dawnymi standardami, przenosząc je w nową erę, nowe brzmienie i pokazując, że ich czas jeszcze nie minął i długo nie minie. Już na poprzednim krążku zespół udowodnił, że odrodził się niczym feniks z popiołów, wciąż tworząc Black Metal na najwyższym poziomie. Nawet nowy skład zespołu tego nie zmienił, a wręcz przeciwnie. Nadał machinie Sacrilegium dodatkowego przyspieszenia. Oni nie muszą już niczego i nikomu udowadniać. "Ritus Transitorius" swoim mistycyzmem i oddaniem dawnym tradycjom gatunku oznajmia wszem wobec, że Sacrilegium długo jeszcze nie złoży broni, a nowy album jest potężnym, bezkompromisowym strzałem, jak to miało miejsce przy "Anima Lucifera". Sięgajcie zatem po "Ritus Transitorius" i rozkoszujcie się odgłosami bestii, którą spuściła z łańcuchów jedna z najbardziej zasłużonych hord naszej rodzimej sceny BM!
https://werewolf-webshop.pl/
English translation:
Sacrilegium is back with another album, although without Nantur on board, but in a beautiful style. There is no indication that their art would change or stagger. Suclagus confidently commands his ship and vocally matches his colleague, whom he replaced in this matter. "Ritus Transitorius" is to a large extent a work rooted in the Black Metal of the 90s, but not does not lack freshness and that unique climate of which Sacrilegium has always been famous for. Old meets new here. From the first sounds of each of the 8 compositions contained here I hear clear echoes of ancient achievements of even Darkthrone, and their own music from the time of the cult album Wicher (the best examples are compositions such as "Ritual", "Forgotten Power" or "Passage"). In a word - the old school raises its head! Even some minor elements of Death and Thrash Metal are hidden here. I'm happy when I see that they can still manipulate old standards so intricately, transferring them into a new era, a new sound and showing that their time has not yet passed and will not pass long. Already on the previous album, the band proved that they were reborn as a phoenix from the ashes, still creating Black Metal at the highest level. Even the new line-up of the band has not changed that, on the contrary. It has given Sacrilegium an extra boost. They don't have to prove anything to anyone anymore. "Ritus Transitorius" with its mysticism and devotion to the old traditions of the genre, announces to everyone that Sacrilegium will not lay down their arms, and that the new album is a powerful, uncompromising strike, as it happened with "Anima Lucifera". So reach for "Ritus Transitorius" and enjoy the sounds of the beast that was unleashed by one of the most distinguished hordes of our native BM scene!
wtorek, 29 października 2019
1349 - Massive Cauldron of Chaos (Indie Recordings 2014)
Jako że jeszcze chwilę mi zejdzie z recenzją "The Infernal Pathway", postanowiłem przypomnieć na poczekaniu poprzedni krążek 1349. Panie i Panowie, jeżeli wciąż powstają takie płyty na norweskiej ziemi, to tamtejszy Black Metal jeszcze długo będzie miał coś do powiedzenia i to nie tylko w kwestii przeszłości. "Massive Cauldron of Chaos" to chwalebny powrót tego zespołu do brzmień ze swoich pierwszych dwóch wydawnictw i połączenie tamtej furii z nowymi pomysłami. Uwydatnienie tego thrashowego podłoża, jakie od zawsze tkwiło u podstaw muzyki 1349, mimo że, nie jest to może tak na pierwszy rzut oka oczywiste. Konkretne łojenie w najlepszym wydaniu. Co prawda, nie są to już tak surowe klimaty, bo warstwa brzmieniowa i kompozycyjna jest bardzo dopracowana, materiał jest dynamiczny, pełen mocy i przemyślany w najdrobniejszym szczególe. Jak to mawia sam Ravn, nigdzie nie jest powiedziane, że Black Metal musi brzmieć źle. Niemniej jednak kryje się w tym ta pierwotna furia tej grupy, nie ma tu kombinowania, po prostu konkretne uderzenie od początku do końca. Płyta jest bez wątpienia bardzo bezpośrednia i organiczna. Wystarczy posłuchać chociażby promującego ją "Slaves", mówi sam za siebie. Riffy na "Massive Cauldron of Chaos" są bardzo nośne, mocarne i świetnie zgrywają się z mrocznym i złowieszczym charakterem Black Metalowej sztuki wykonywanej przez 1349. Swoiste połączenie starej szkoły ze świeżym podejściem do tematu. O czym jeszcze warto wspomnieć to niesamowita forma zespołu; to już w końcu tyle lat, a grają tu na najwyższych obrotach, jakby pod wpływem jakieś nieokiełznanej siły; to bez wątpienia jeden z najbardziej agresywnych albumów w ich dorobku. Wokale Ravna na tym albumie to dowód na to, że jest w czołówce ludzi w swoim fachu, dopełniają tu dzieła niczym przysłowiowa wisienka na torcie, totalne zniszczenie! Podobne wnioski można też wysnuć w kwestii partii perkusji Frosta, nie siedzi gdzieś z tyłu, a siecze na tym samym poziomie co gitary i wokal, gra tutaj istotną rolę i jest znaczącym źródłem agresji wydobywającej się z tych nagrań.
Album nie jest może najdłuższy, trwa ledwo ponad pół godziny, ale za to rekompensuje ten fakt swoją wysoką jakością i ładunkiem emocji. Moim zdaniem 1349 jest obecnie jedną z wiodących grup norweskiej sceny, a takie albumy jak ten tylko ów fakt potwierdzają! Polecam wszystkim i każdemu z osobna!
https://www.facebook.com/1349official/
https://legion1349.wdex.siteman.no
English translation:
As I will leave the review of "The Infernal Pathway" for a while, I decided to remind the previous album of 1349. Ladies and gentlemen, if such records are still being made on Norwegian soil, then their Black Metal will still have something to say and not only in case of the past. "Massive Cauldron of Chaos" is the glorious return to the sound of their first two releases and a combination of that fury with new ideas. It emphasizes this thrash root that has always been at the heart of 1349 music, although it may not be so obvious at first glance. Concrete, intensive stuff at its best. It is true that there is no place for a raw production here, because the sound and composition layer is very refined, the material is dynamic, full of power and thought out to the smallest detail. As Ravn says himself, nowhere it is said that Black Metal must sound bad. Nevertheless, this group's original fury is hidden in it, there is no combination here, just a direct strike from beginning to end. The disc is undoubtedly very direct and organic. Just listen to the single "Slaves", it speaks for itself. Riffs on "Massive Cauldron of Chaos" are very strong, powerful and harmonize well with the dark and ominous character of Black Metal art performed by 1349. A peculiar combination of oldschool with a fresh approach to the subject. What else is worth mentioning is the amazing form of the band; it's been so many years, and they play here at the highest quality, as if under the influence of some unbridled force; it is without doubt one of the most aggressive albums in their career. Ravn's vocals on this album are proof that he is at the forefront of people performing vocals in this style, total destruction! Similar conclusions can also be drawn regarding the drum parts by Frost, it is not set somewhere in the back, but work at the same level as the guitars and vocals, play an important role here and are a significant source of aggression coming from these recordings.
The album is maybe not the longest, it lasts barely over half an hour, but it compensates for this fact with its high quality and emotional load. In my opinion, 1349 is currently one of the leading groups of the Norwegian scene, and such albums like this only confirm this fact! I recommend it to everyone!
Album nie jest może najdłuższy, trwa ledwo ponad pół godziny, ale za to rekompensuje ten fakt swoją wysoką jakością i ładunkiem emocji. Moim zdaniem 1349 jest obecnie jedną z wiodących grup norweskiej sceny, a takie albumy jak ten tylko ów fakt potwierdzają! Polecam wszystkim i każdemu z osobna!
https://www.facebook.com/1349official/
https://legion1349.wdex.siteman.no
English translation:
As I will leave the review of "The Infernal Pathway" for a while, I decided to remind the previous album of 1349. Ladies and gentlemen, if such records are still being made on Norwegian soil, then their Black Metal will still have something to say and not only in case of the past. "Massive Cauldron of Chaos" is the glorious return to the sound of their first two releases and a combination of that fury with new ideas. It emphasizes this thrash root that has always been at the heart of 1349 music, although it may not be so obvious at first glance. Concrete, intensive stuff at its best. It is true that there is no place for a raw production here, because the sound and composition layer is very refined, the material is dynamic, full of power and thought out to the smallest detail. As Ravn says himself, nowhere it is said that Black Metal must sound bad. Nevertheless, this group's original fury is hidden in it, there is no combination here, just a direct strike from beginning to end. The disc is undoubtedly very direct and organic. Just listen to the single "Slaves", it speaks for itself. Riffs on "Massive Cauldron of Chaos" are very strong, powerful and harmonize well with the dark and ominous character of Black Metal art performed by 1349. A peculiar combination of oldschool with a fresh approach to the subject. What else is worth mentioning is the amazing form of the band; it's been so many years, and they play here at the highest quality, as if under the influence of some unbridled force; it is without doubt one of the most aggressive albums in their career. Ravn's vocals on this album are proof that he is at the forefront of people performing vocals in this style, total destruction! Similar conclusions can also be drawn regarding the drum parts by Frost, it is not set somewhere in the back, but work at the same level as the guitars and vocals, play an important role here and are a significant source of aggression coming from these recordings.
The album is maybe not the longest, it lasts barely over half an hour, but it compensates for this fact with its high quality and emotional load. In my opinion, 1349 is currently one of the leading groups of the Norwegian scene, and such albums like this only confirm this fact! I recommend it to everyone!
Subskrybuj:
Posty (Atom)